Magdalena Narożna w bikini
Ostatnie miesiące były dla Magdaleny Narożnej wyjątkowo intensywne. Wokalistka zespołu Piękni i Młodzi wystąpiła w „Tańcu z Gwiazdami”, gdzie pokazała się z zupełnie innej strony. Choć nie dotarła do finału, jej udział – szczególnie emocjonalny taniec z córką – na długo zapadł w pamięć widzom i fanom.

Po zakończeniu przygody z show, Narożna wróciła do koncertowego rytmu i pracy nad muzyką, ale znalazła też chwilę dla siebie. Obecnie odpoczywa na Sycylii w towarzystwie ukochanego Krzysztofa. Zakochani korzystają ze słońca i pięknych plaż, co artystka chętnie relacjonuje w mediach społecznościowych. Większe poruszenie nastąpiło, gdy pojawiły się tam zdjęcia w modnym, pasiastym bikini, które podkreśliło jej odmienioną sylwetkę. Narożna przeszła bowiem metamorfozę i wyraźnie schudła, co szybko zauważyli fani, zasypując ją komplementami.
Choć urlop trwa, przed wokalistką kolejne wyzwania. Zbliża się bowiem intensywny sezon letnich koncertów, podczas którego z zespołem odwiedzi liczne miejscowości w całej Polsce. Nic więc dziwnego, że postanowiła naładować baterie – zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie – zanim ruszy w muzyczną trasę.

Dawid Narożny walczy z hejtem
Tymczasem u Dawida Narożnego jest całkiem inaczej. Gwiazdor disco polo zamieścił w sieci długi, emocjonalny wpis. Oto jego treść:
Z ubolewaniem bo nie lubię się żalić ale muszę w końcu coś napisać na temat tego że ostatnimi czasy dostajemy mocno po dupie (nie mamy pojęcia za co), jesteśmy hejtowani, wyzywani i generalnie wszystko co zrobimy jest nawet nie złe, tylko beznadziejne, a już w ogóle wg niektórych powinniśmy zniknąć z internetu…
Dostajemy od was codziennie setki komentarzy na wszystkich naszych social mediach (YouTube, Facebook, tik tok, Instagram). Jeszcze rozumiem jak jedziecie po muzyce którą wydajemy- to jest zero jedynkowe - podoba się lub Nie - tyle. Jestem w stanie to przyjąć do wiadomości aczkolwiek nie muszę się z tym godzić i z chamskimi komentarzami nie będę się godzić i nie będę też na nie pozwalać bo muzyki nie wydaje po żeby ktoś sobie wylewał w komentarzach pod nią swoje życiowe frustracje tylko dlatego że jest to moje ŻYCIE, praca, hobby, po prostu lubię to robić i będę to robić do końca życia, zresztą z tego się też głównie utrzymuje. Wychodzi mi to raz lepiej raz gorzej- czyli również norma ale... Nie jestem w stanie zrozumieć jazdy po nas i naszej całej rodzinie.

Najciekawszy fakt, że bez pardonu cisną nam ci którzy nigdy w życiu nas na oczy nie widzieli, nigdy nawet słowa nie zamienili z nami.
Opie*dalac mnie to może moja mama, mój tata, żona, przyjaciele, znajomi, oni mogą mówić do mnie że się sfrajerzylem, że się zachowałem jak chuj, że się sprzedałem, że mam niewyparzoną mordę itd dlaczego? Bo mnie znają, spędzili ze mną czas.
A wy w internecie tłumaczycie każdy wasz hejtujacy komentarz ze to jest „konstruktywna krytyka”, nosz ku*wa mac!?

Po mnie takie rzeczy spływają, ja sobie z tych komentarzy i z was po prostu jaja robię, pokłócę się z wami, odpowiem w tym samym tonie (co jest oczywiście w waszym mniemaniu nie do pomyślenia bo jak twierdzicie osoba publiczna za jaką mnie macie nie ma wręcz prawa nic odpisać a jeśli już to podziękować za tą waszą jakże konstruktywną krytykę i cieszyć się że ktoś nawet nie pluje, a leje ciepłym moczem na mnie), a na końcu zablokuje takiego idiotę/idiotkę bo do tego poziomu mogę zejść na jeden dwa komentarze a dalej już nawet mi wystarczy.
Jesteście znawcami każdego tematu, od muzyki, po ćwiczenia, diety, suplementację, kulturę słowa i oczywiście wychowanie dzieci.

Ale do czego zmierzam, po mnie spływa to jak po kaczce, leje na to może troszkę mi podnosi ciśnienie ale za parę minut już nie pamiętam o tych ku*wach (bo tak nazywam osoby które za wszelką cenę hejtuja innych) aczkolwiek są ludzie którzy są dużo bardziej wrażliwi ode mnie, dla których jeden obraźliwy komentarz jest czymś przez co nie śpią po nocach, nie mogą funkcjonować bo non stop się przejmują takimi ku*wami, a później mamy różnego rodzaju załamania, depresję i niestety co jest najgorsze w tym wszystkim, samobójstwa…
Te mendy oślizgłe nie zdają sobie sprawy że takimi komentarzami mogą zniszczyć drugiego człowieka, wręcz odebrać mu życie… w postaci choroby która przez takie ku*wy się rozwija, w postaci następstw które się dzieją między innymi najgorszego czyli targnięcia się na życie…

Mój świat polega na tym żeby cieszyć się, śmiać, tańczyć, machać łapami, szczerzyć swoje białe kły i być po prostu szczęśliwym a nie na tym żeby codziennie oglądać te wasze komentarze z jak to nazywacie „konstruktywną krytyką”.
I na koniec… my z żoną nigdy nikogo obcego nie atakujemy, nie piszemy pierwsi, nie krytykujemy bo nie mamy takiej potrzeby, jeśli już, to robimy takie rzeczy między sobą, żeby nikogo nie zranić bo czasem nie warto komuś nawet lekką docinką psuć dnia.
Mówicie że to jest nasza karma ale karma za co? My wszystko co robiliśmy w sieci robiliśmy w następstwie pewnych sytuacji, żeby pokazać jedynie prawdę i jedynie w obronie własnej, nigdy pierwsi nie atakowaliśmy NIKOGO!
Musiałem to z siebie wyrzucić…
Mam nadzieję że ten przekaz do kogoś dotrze
