Justyna Steczkowska i jej „Gaja” miały być przełomem po dość kiczowatej Blance i jej „Solo” czy nawiązującym do ludowych akcentów (w kiepski sposób) Cleo i Donatanem, I faktycznie - w takim, nowoczesnym wykonaniu kultowej artystki jeszcze nie słyszeliśmy.
Diwa postarała się, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Steczkowska od początku wzbudzała w Bazylei ogromne zainteresowanie. Stroje, podkreślające idealną figurę 52-letniej gwiazdy [której nota bene mogły jej pozazdrościć o połowę młodsze koleżanki, również biorące udział w konkursie - red.], świetne wykonanie piosenki, efekty specjalne i coś, co Amerykanie nazywają po prostu „attitude”, czyli w slangu „charakterek”. Nasza diwa miała to wszystko.
Dlatego też Steczkowskiej udało się gładko wejść do finału, w którym znaleźli się reprezentacji 25 krajów. Mimo to, o zwycięstwie decydowały zsumowane głosy jurorów z 37 krajów oraz… głosy publiczności z 25, które weszły do finału.

Jurorzy nie zachwycili się Polską
Cóż. O tym, że Eurowizja jest konkursem mocno politycznym i wcale nie tak kolorowym, jak próbuje przedstawiać go telewizja, wiadomo nie od dziś. Wiadomo, że są kraje, które bez względu na wszystko, przyznają sobie dużo punktów. Nierozłączni są Grecja i Cypr, Finlandia i Szwecja czy Włochy i San Marino.
Polsce niestety nie udało się zgromadzić takich sojuszników. Przynajmniej wśród jurorów, ponieważ „Gaja” otrzymała noty jedynie z położonych daleko od nas zakątków świata. Najwięcej, bo 5 pkt otrzymaliśmy… z Australii, 4 punkty z Azerbejdżanu, po dwa punkty z Niemiec, Belgii, czy Estonii oraz po jednym punkcie z Francji i Izraela. Łącznie dało to 17 punktów i skutecznie pogrzebało marzenia Steczkowskiej o zajęciu wysokiej lokaty.

Internauci zwrócili uwagę na to, że żaden z naszych bezpośrednich sąsiadów nie obdarzył nas choćby jednym punktem w głosowaniu jurorskim. Mowa tu o Ukrainie czy choćby Czechach. Po głosowaniu jurorskim zajmowaliśmy 3. miejsce. Od końca.
Plot-twist jakiego nikt się nie spodziewał
Na szczęście szybko okazało się, że publiczność głosowała zupełnie rozbieżnie od jurorów. Tym samym, gdy okazało się, że od publiczności „dostaliśmy” łącznie aż 139 punktów (co przez chwilę pozwoliło nam uplasować się na 5. lokacie), Steczkowską przecierała oczy ze zdumienia. Artystka aż podskoczyła i nie kryła radości.

Steczkowską łącznie uzbierała zatem 156 punktów, ostatecznie zajmując 14 miejsce. Poprawiła jednak swój wynik sprzed 30 lat, kiedy to zajęła miejsce 18. W konkursie zwyciężyła Austria i reprezentujący ją JJ, któremu łącznie od jurorów i publiczności udało się zebrać 436 punktów. Drugie miejsce zajął Izrael, który otrzymał 357 punktów. Co ciekawe, jedną z faworytek była wokalistka ze Szwajcarii, która od jurorów otrzymała 214 punktów (i po głosowaniu jurorskim zajmowała 2. miejsce), a od widzów - zero, co ostatecznie sprawiło, że Szwajcaria uplasowała się na miejscu 10. Co ciekawe, typowana przez bukmacherów Szwecja poniosła zaskakującą porażkę - była 4.
Jako że konkurs trwał kilka godzin, nie można było pokazać na kogo dokładnie głosowała publiczność z naszego kraju. Na szczęście organizator zadecydował, by na oficjalnej stronie Eurowizji pokazać specjalne mapki, na kogo głosował dany kraj i od kogo dostał punkty. Tym samym okazało się, że Polska otrzymała najwięcej punktów z Irlandii i Islandii (po 12), oraz Wielkiej Brytanii, Holandii i Belgii (po 10). Najmniej przyznał nam Izrael (1 punkt).


Tak głosowano
Polska publiczność z kolei najwięcej punktów przyznała Ukrainie (12) , Estonii (10) i Szwecji (8).
O miejscu Justyny przesądziła… sama Polska?
Wielu fanów konkursu Eurowizji, jak i samej Justyny Steczkowskiej zaczęło pisać w mediach społecznościowych, że być może taki obrót spraw i kiepskie noty od jury spowodowane są faktem, że fragment przypominający występ reprezentantki Polski ograniczył się do pokazania artystki zwisającej nad sceną na linach, bez sekundy, podczas której śpiewa. W przypadku pozostałych krajów były to najlepsze wokalnie i performannce’owo momenty. W sieci zawrzało. A co gorsza - pojawiły się informacje, że polska delegacja miała sama wybrać tak niekorzystny fragment do skrótów.

Prawdą jednak jest, że Steczkowska wraca do kraju jako wielka wygrana. Media społecznościowe aż huczą od porównań do Michała Szpaka, który w 2016 roku, z piosenkę „Color of your life” zajął 8. miejsce. Najważniejsze jednak jest to, że „Gaja” już jest hitem, a my życzymy Justynie kolejnych sukcesów!

