Marcin Najman to postać doskonale znana w świecie show-biznesu. Choć zaczynał jako bokser, szybko zdobył popularność dzięki występom w galach freak-fightowych i kontrowersyjnym wypowiedziom.
Jego barwna osobowość oraz medialne konflikty sprawiły, że stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych celebrytów – nie tylko w sporcie, ale i w popkulturze.

Były bokser był gościem programu Anny Popek, dziennikarki TV Republika. Tam odniósł się do wydarzeń z kampanii prezydenckiej oraz wyborów. Jak się okazuje, Najman miał związek ze słynnym już kontaktem premiera Donalda Tuska z patocelebrytą Jackiem Murańskim.
O dziwo w tych wyborach zupełnie nieświadomie, miałem wpływ całkiem spory. Jeszcze tego nikomu nie mówiłem, mówię to pierwszy raz. Ta cała afera gdzie premier Donald Tusk powołał się na największego konfabulanta i – powiedzmy sobie wprost – największego dzbana, Jacka Murańskiego, wzięła się stąd, że znajoma z TVP zadzwoniła do mnie i poprosiła o numer do niego. Nie miałem świadomości, po co jej ten numer, nie interesowało mnie to. Natomiast na następny dzień ukazała się w TVP już długa rozmowa z Murańskim. I tam te jego wynurzenia, fantazje i pomówienia. Nieświadomie sprowokowałem więc, że to się ukazało
- zdradził Najman.

Przyznał też, że kompletnie się nie spodziewał takiego scenariusza i rozwoju wypadków.
Murański był ostatnią osobą, na którą można się było powołać. Wiedzieli o tym wszyscy, oprócz pana premiera. I teraz zobaczcie. Jeżeli całe to środowisko freak fughtów dowiedziało się, że premier powołuje się na kompletnego dzbana, to nastąpił naturalny odruch odrzucający. Twierdzę, że ten wywiad - i to nie jest żaden żart - mógł zdecydować, że ludzi odepchnął, zniechęcił.
- analizował Najman.

Dodał, że ma nadzieję, na rewanż z Murańskim w klatce.
Murański nie powinien wygrać ze mną w żadnej formule. Wygrał. Ale jestem przekonany, że prędzej lub później do rewanżu dojdzie i te sprawy sobie wyrównamy
- zapowiedział "Cesarz".