Od II tury wyborów prezydenckich minęły już 3 tygodnie, ale wiele osób ze świata polityki i sztuki nie może pogodzić się z przegraną Rafała Trzaskowskiego. Poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych czy dziennikarz Tomasz Lis stoją na czele próbujących podważyć wyniki wyborów "silnych razem".

Do żądań ponownego przeliczenia głosów tym razem dołączył się też aktor Daniel Olbrychski. Za wynik wyborów prezydenckich najpierw Olbrychski obwinił Kościół, który jego zdaniem, "broni wartości ciemnogrodu".
Ogromną rolę negatywną odegrał polski Kościół, zresztą nie po raz pierwszy od czasu odzyskania państwa demokratycznego. (...) Ten wspaniały Kościół zachował się, jakby bronił wartości ciemnogrodu. To bardzo mnie boli
- stwierdził aktor.
Później ubolewał, że koalicjanci partii Donalda Tuska zamiast wspierać Rafała Trzaskowskiego, atakowali go.
Koalicjanci w imię swoich wybujałych ambicji, głównie napadali na Rafała, który musiał się bardzo kulturalnie wywijać i robił to dobrze, ale nie było wsparcia
- powiedział Olbrychski.
Później aktor przyznał, że docierają do niego sygnały o "fałszerstwach wyborczych", dlatego sam również złożył protest. Ponadto w obrzydliwy sposób wypowiedział się o prawicowych wyborcach, którzy przed dekadą wybrali Andrzeja Dudę na prezydenta.

Dziesięć lat temu Andrzej Duda wygrał minimalnie i chodzi mi po głowie, że wygrał głosami polskich faszystów, ponieważ zarzucił panu Komorowskiemu, że nie jest patriotą, przepraszając za Jedwabne. Ten haniebny zarzut spowodował, jak przypuszczam, gremialne głosowanie bardzo brzydkich, szpetnych ludzi na niego, polskich nacjonalistów i faszystów
- stwierdził aktor.