Adrianna Biedrzyńska, znana ostatnio z serialu "Barwy Szczęścia", przez lata przyzwyczaiła nas do dłuższych fryzur. ostatnio jednak zaczęło wiele eksperymentować na głowie, co spowodowało falę spekulacji na temat kondycji jej włosów.

Biedrzyńska ma doczepy?
Aktorka przez szereg lat pokazywała się w naturalnym, ciemnym kolorze włosów. Jednak z czasem pokochała blond. Częste rozjaśnianie włosów bywa jednak zabójcze dla ich kondycji. Z tego względu Adrianna Biedrzyńska podobno sięgnęła po doczepy, by nadać fryzurze objętości. Choć metoda ta jest powszechnie stosowana przez gwiazdy, tym razem nie obyło się bez kontrowersji.

- Aktorka zdecydowała się na doczepienie włosów i na samym wstępie warto zaznaczyć, że nie ma w tym absolutnie nic złego. Dobrze wykonana usługa nie wpływa negatywnie na włosy i absolutnie ich nie obciąża. Odpowiednio dobrane doczepy są niewidoczne i praktycznie całkowicie wtapiają się w naturalne włosy. W tym przypadku stało się jednak inaczej. U aktorki wyraźnie widać, które włosy są naturalne, a które zostały doczepione. Różni je zarówno kolor, jak i gęstość. Niestety nie wygląda to najlepiej - oceniał w ShowNewsie stylista fryzur Michał Musiał.

Fachowcy ogólnie są zgodni, że samo doczepianie włosów nie jest niczym złym. Dobrze wykonany zabieg może być korzystny i wyglądać bardzo naturalnie. Diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach - czyli m.in. gdzie, za ile i u kogo to zrobić.

Jakby na przekór tym wszystkim doniesieniom i dyskusjom, Ada Biedrzyńska postanowiła zamknąć tę debatę. Wrzuciła właśnie do sieci filmik z wizyty w salonie fryzjerskim. Bez wątpienia czesane włosy z bliska mają być dowodem na ich naturalność.

Oczywiście może i tak być. Ale jednak niektórzy wskazują, że doczepiane włosy możemy czasem czesać i nawet szczotkować w podobny sposób jak te naturalne. To kwestia zachowania odpowiedniej delikatności.
Gdzie zatem leży prawda?
IG
