Zniknęła miłość, zostały tylko formalności?
Choć przez lata uchodzili za jedną z bardziej stabilnych par w polskim show-biznesie, od dłuższego czasu krążyły plotki o kryzysie w ich związku. Mówiono o ochłodzeniu relacji, oddaleniu i cichych kłótniach, które z czasem stały się codziennością. Marcin Mroczek skupiał się na pracy i projektach zawodowych, a Marlena coraz częściej pokazywała się sama – również na czerwonym dywanie.

Para pojawiła się na sali rozpraw we wtorek rano. Jak relacjonuje reporter Pudelka, nie wyglądali na szczęśliwych, wręcz przeciwnie – oboje wydawali się speszeni obecnością dziennikarzy i fotoreporterów.
– „Marcin podszedł do niej i przywitali się ze sobą. Nie siedzą obok siebie. Zachowują spory dystans. Każde z nich siedzi ze swoim prawnikiem”
– opisuje.
Rozprawa nie trwała długo. Zeznania, krótkie formalności, a następnie zaproszenie stron do wysłuchania wyroku.

Po wszystkim – szybka ucieczka
Zaraz po ogłoszeniu wyroku Marlena Muranowicz z prawniczką szybkim krokiem opuściła budynek sądu. Z kolei Mroczek celowo wybrał boczne wyjście, by nie spotkać się z dziennikarzami i uniknąć pytań.
– „Po ogłoszeniu wyroku Marlena ze swoją prawniczką pognały do wyjścia. Marcin z kolei poszedł okrężną drogą i uciekł drugim wyjściem. Nie chciał, żeby ktoś go złapał”
– relacjonuje reporter Pudelka.

Choć zarówno Marlena, jak i Marcin w przeszłości chętnie dzielili się swoją prywatnością, tym razem oboje milczą. Żadne z nich nie wydało oficjalnego oświadczenia, nie pojawiły się też żadne wpisy w mediach społecznościowych.
Czy to definitywny koniec relacji, czy może za jakiś czas dowiemy się więcej o kulisach tego medialnego rozwodu?
