Marcin i Rafał Mroczek to chyba najbardziej popularni bracia bliźniacy w Polsce. Nie ma się temu co dziwić - od 25 lat grają w najpopularniejszej telenoweli w kraju - „M jak miłość”. I choć największe zainteresowanie mediów skupione było na nich w latach 2005-2015, tak widzów wciąż interesuje, co u nich słychać.
Marcin Mroczek się rozwodzi
42-letni Mroczkowie zdawać by się mogło wiedli już raczej spokojne życie - grali w serialu "M jak miłość", wychowywali dzieci, mieli żony. No właśnie - „mieli” to słowo-klucz do tej historii. Bo o ile u Rafała jeszcze rok temu była wielka radość - po latach poszukiwań „tej jedynej” i kilku głośnych medialnych związkach, poślubił Magdalenę Czech (para 11 maja obchodzić będzie rocznicę ślubu), tak Marcin niespodziewanie znalazł się w gorszej sytuacji - modelka Marlena Muranowicz, którą poślubił niespełna 12 lat temu w Tarczynie, nagle złożyła pozew o rozwód.

Jak można było się spodziewać, rozdzwoniły się telefony. Marcin Mroczek jednak konsekwentnie odmawiał komentarza, „Blaskowi” powiedział jedynie:
- Przepraszam, ale nie komentuję swojego życia. Pozdrawiam serdecznie.
Muranowicz po tym, jak wieść o rozwodzie się rozeszła, poleciała do Mediolanu, gdzie zdaje się świetnie bawić. Tymczasem osoba z produkcji TVP 2 zdradziła w rozmowie z „Pudelkiem”, że Mroczek, jako bardzo wierząca osoba, miał nadzieję, że do rozwodu nie dojdzie.
- Na planie serialu Marcin nie wspominał o swojej sytuacji rodzinnej, bo do końca wierzył, że uda się uratować ich małżeństwo, nie chciał rozwodu. Marlena nie podzielała jego nadziei - to ona postanowiła zakończyć ten związek i złożyła pozew rozwodowy
- twierdził informator serwisu.

Rafał Mroczek żartuje - chodzi o wesele
Tym oto sposobem bracia Mroczek ponownie są w centrum zainteresowania. Marcin zapewne wolałby obecnie skupić się na swoim życiu prywatnym, jednak Rafał (od lat uważany za tego bardziej rozrywkowego brata) dokazuje na Instagramie. Ostatnio pochwalił się zdjęciem z planu, a humor ewidentnie mu dopisywał.
Ubrany w fartuch, jaki noszą osoby odwiedzające pacjentów w szpitalach i z poważną miną zapozował do selfie, dodając opis:
Nie, nie… to nie po weselu

A to prawdopodobnie było odniesieniem do tego, że media ochoczo rozpisały się o jego wyjściu z ukochaną na wesele przyjaciół. Sam chętnie chwalił się tą chwilą w mediach społecznościowych.
„Świadkowanie u boku przyjaciela to jedno z tych doświadczeń, które zostają z człowiekiem na zawsze. Duma, wzruszenie, radość i wdzięczność. Dziękuję, że mogliśmy być częścią Waszej historii. 11 lat temu również miałem zaszczyt być świadkiem u mojego przyjaciela Tymcia. Zawsze były to zarąbiste imprezy. Gratulujemy Młodej Parze i życzymy wszystkiego dobrego na nowej drodze życia”
- tak pisał pod zdjęciami z ukochaną i młodą parą.


