Na nagraniu widać odurzonego człowieka. Chwiejny krok, otumanione spojrzenie, brak kontaktu z otoczeniem. Trzyma transparent z hasłem „WE ARE ALL IMMIGRANT”, choć trudno powiedzieć, czy wie, co głosi. Wokół niego tłum, skandowanie i organizatorzy, z których nikt nie reaguje, nikt nie sprawdza, czy potrzebuje pomocy.
Democrats are paying homeless people to protest and they are showing up drugged out of their minds at protests. pic.twitter.com/dNmPVQ0OvN
— 0HOUR (@0HOUR1__) September 19, 2025
„To wszystko, co nie działa w Partii Demokratycznej. Wykorzystywanie uzależnionych zamiast realnej pomocy”
— pisze @moonefish.
„Demokraci płacą bezdomnym za protesty, a ci pojawiają się odurzeni narkotykami”
— grzmi @0HOUR.
24 miliardy dolarów — gdzie one są?
Według portalu AMUSE, od 2019 roku Kalifornia przeznaczyła 24 miliardy dolarów na walkę z bezdomnością. Większość tych środków miała trafić do organizacji powiązanych z politykami Partii Demokratycznej — często bez kontroli, bez efektów, za to z ogromnymi pensjami dla „działaczy”.
„W Kalifornii płacą ludziom za udawanie bezdomnych, a prawdziwi nie dostają nic”
— pisze @FreakySquid3.
Według szacunków, koszt przypadający na jednego bezdomnego miał sięgać nawet 160 tys. dolarów. Efekt? Ludzie wciąż śpią na ulicach, a polityczne pikiety stają się groteską.
Polityka bez sumienia
Obraz odurzonego człowieka w centrum protestu to nie tylko porażka systemu — to moralna klęska. Zamiast pomocy, zamiast terapii, zamiast schronienia — karton z hasłem i miejsce w tłumie. To nie jest troska. To wykorzystywanie najbardziej bezbronnych dla politycznych korzyści.
„Nikt nawet nie sprawdza, czy on żyje. A przecież lewica tak bardzo kocha być ‘czuła’ i ‘empatyczna’”
— pisze @RebeccaTucker.

Gdzie są granice?
Czy to jeszcze kampania, czy już bezwzględna manipulacja? Czy można mówić o wartościach, gdy człowiek w potrzebie staje się narzędziem propagandy? Internauci nie mają wątpliwości — to wszystko, co nie działa w Partii Demokratycznej.