Jerzy Stuhr zmarł 9 lipca 2024 roku w wieku 77 lat pozostawiając w żałobie swoją żonę, dzieci i wnuki. Z Barbarą poznali się jeszcze w liceum, a ich małżeństwo trwało prawie 53 lata. Kilka miesięcy po śmierci aktora jego żona pojawiła się w "Halo, tu Polsat", w którym opowiedziała o ostatnich miesiącach jego życia.
- Dla mnie, dla otoczenia wydawało się, że jest on całkiem normalny. Natomiast ta choroba poczyniła pewne ubytki w jego głowie i miał pewne niedobory, z którymi trudno było się zorientować na samym początku. Zwłaszcza że on to wypierał. A ponieważ był dobrym aktorem, to nawet mnie było strasznie trudno się zorientować, że coś tam jest nie tak - wyznała wdowa po Jerzym Stuhrze w rozmowie z Katarzyną Cichopek i Maciejem Kurzajewskim.

Para wspólnie wychowała dwoje dzieci, Macieja i Mariannę. Syn aktora wspominał, że ten był surowym ojcem. O wiele lepiej sprawdził się w roli dziadka, co potwierdza wpis jego wnuczki Matyldy.
Tak wygląda życie wdowy po Jerzym Stuhrze
W tej samej rozmowie spytano ją także, jak odnajduje się w nowej rzeczywistości, w której nie ma jej męża.
- Wszystko, co ja powiem na ten temat, jest banałem, bo każda kobieta, która pożegnała męża, to przechodzi przez to samo, co ja będę o tym mówić. Jak wygląda moja żałoba? Moja żałoba nie jest za spektaklami, za kinem. Moja żałoba jest za tym kimś, kto po prostu już się nie odzywał, ale mnie dotknął albo popatrzył. No i trzeba po prostu z tym żyć - powiedziała Barbara Stuhr.
Jakiś czas temu wdowa po aktorze udzieliła wywiadu, w którym przyznała, że przechodzi ciężki okres.
- Trudno przyzwyczaić się do tej pustki. Najgorzej jest rano, kiedy trzeba zebrać się do życia. Potem dzień przynosi różne sprawy, zawsze coś się wydarza, więc jakoś funkcjonuję. Całe życie byłam zadaniowa: robota mnie lubi. Poza tym spotykam się z ludźmi i ten żal gdzieś się ulatnia. Wieczorem powraca. Pustka domu znowu mnie osacza. W łóżku szukam jego dłoni… Myślę, że muszę przeprowadzić jakieś zmiany, stworzyć ten dom na nowo. Już tylko dla siebie - wyznała smutno w rozmowie z "Newsweekiem".

Co o tym myślicie? Piszcie w komentarzach pod artykułem.