Obecnie Dorota Chotecka gra w Teatrze Capitol oraz aktywnie prowadzi swoje konta społecznościowe, gdzie nie raz wstawia scenki zagrane ze swoim mężem - Radosławem Pazurą - z którym nawzajem się inspirują.
Jak wspomina Pani pracę na planie serialu "Ranczo", który do dziś cieszy się niesamowitą popularnością?
To było tak dawno temu, że trudno mi już wracać pamięcią do tamtych czasów. Wiele się od tamtej pory wydarzyło. Ale pamiętam, że praca przy "Ranczu" była bardzo miła i ciekawa. Mam z tego czasu same dobre wspomnienia.
Widzowie kochają ten serial. A za co lubi go Pani?
Scenariusz był genialny, scenarzyści - Robert Rutter i Jerzy Niemczuk - przewidywali wiele wydarzeń, które potem miały miejsce w rzeczywistości. Wszystko było napisane świetnym językiem, bardzo dopracowane. Dla aktora to luksus - teksty były tak dobrze skonstruowane, że nie wymagały żadnych zmian czy improwizacji. Poza tym "Ranczo" to wspaniałe spotkania z ludźmi, zarówno z widzami, jak i z kolegami z planu. I chyba to, że serial wciąż podoba się widzom, jest dla mnie największą satysfakcją. Naprawdę cenię "Ranczo".
Która z dawnych produkcji jest Pani najbliższa?
Wie Pani, ja nie żyję przeszłością. Nie wspominam, jak to kiedyś było. Każda produkcja wnosiła coś innego, coś wartościowego. Czy to "Miodowe lata", czy "Ranczo", czy "13 posterunek" - wszystkie były wyjątkowe na swój sposób. Jednak wolę skupić się na tym, co dzieje się teraz i co jeszcze przede mną.
Obecnie można Panią zobaczyć w "Boeing Boeing" w Teatrze Capitol.
Gram Nadię, Ukrainkę. Warto dodać, że "Boeing Boeing" znalazł się w Księdze Rekordów Guinnessa jako najczęściej wystawiany spektakl na świecie. Każda postać w tej sztuce pochodzi z innego kraju, co dodaje komediowego uroku. Publiczność bawi się znakomicie, a to daje nam, aktorom, ogromną radość. Zapraszam serdecznie do Capitolu!
Lubi Pani marzyć?
Uwielbiam marzyć, ale moje marzenia dotyczą głównie życia prywatnego, nie zawodowego. Myślę o podróżach, o czasie spędzonym z mężem i córką. Zawodowo nie planuję - czekam, co przyniesie los.
Wymarzona podróż?
Marzy mi się podróż dookoła świata. Bardzo lubię Azję, jej kulturę i piękno. Wybierając kierunek podróży częściej skłaniam się ku morzu.
Wyjazdy woli Pani kameralne, czy w większym gronie?
Tylko i wyłącznie kameralnie. Na co dzień, obydwoje z mężem jesteśmy na planach, gdzie jest kilkadziesiąt osób, więc jak wyjeżdżamy na urlop to chcemy się wyłączyć, odpocząć i odciąć. Najczęściej podróżujemy we dwoje lub we troje - z córką Klarą.
Podróże zostawiają ślad w pamięci?
Uwielbiam wspominać miejsca, które odwiedziłam. Zamykam oczy i widzę rzeczy, które mnie zachwyciły. Kiedy już nie będę mogła podróżować, to będę zawsze myślała o miejscach, w których byłam i je sobie wizualizowała.
Co ceni sobie Pani w codzienności?
Codzienne chwile z rodziną. Wspólne gotowanie, rozmowy, nawet przygotowania do różnych świąt i celebracji - wszystko nabiera wartości, gdy robi się to razem.
Na Pani Instagramie widzimy wiele kadrów z Pani mężem, Radosławem Pazurą. Jaki jest sekret udanego związku?
Nie znam sekretu, nie wydaje mi się, że on istnieje. Myślę, że ważna jest rozmowa. To ona jest podstawą relacji - rozmawiać zarówno o dobrych, jak i trudnych sprawach. Dzięki rozmowie lepiej się poznajemy i budujemy więź.
Wspólny zawód łączy małżeństwo?
Akurat na Instagramie on pomaga. Możemy razem tworzyć różne rzeczy, które nas bawią i inspirują. To cudowne, że się nawzajem rozumiemy. Zawodowo rzadko się spotykamy - na planach czy w teatrze - ale na co dzień wykorzystujemy nasz zawód w codziennych zabawach i projektach. To duży plus. Nawzajem się inspirujemy.
Gdyby miała Pani podsumować rok 2024, jak go Pani wspomina?
Nigdy nie podchodzę do lat w kategoriach "dobry" czy "zły". Nawet trudne chwile traktuję jako lekcje, które czegoś mnie uczą. Wierzę, że nasze nastawienie do życia jest kluczowe - jeśli potrafimy dostrzegać radość i cieszyć się drobiazgami, każdy rok może być dobry. Nie miałam nigdy myśli: "Oby ten rok się skończył". Nawet jeśli przynosił nieprzyjemne wydarzenia, nigdy nie skupiałam się na złych stronach. Wspomnienia z tego roku? To był po prostu dobry czas.
Rozmawiała Marika Gorczyńska/ AKPA Polska Press