Jego recepta na walkę z dezinformacją? Zamknąć platformy. Internauci nie wytrzymali:
„To już nie PRL, to Korea Północna!”
— piszą na X.com. A my pytamy: czy były premier właśnie ogłosił cyfrowy stan wojenny?
Najpierw zamkną @tiktok, potem @YouTube i @X. Do dyspozycji będą tylko "Wiadomości" TVP. Jak w PRL. pic.twitter.com/VY5dfl6iXU
— Marcin Palade (@MarcinPalade) September 19, 2025
TikTok jako wróg państwa?
W udzielonym niedawno wywiadzie Marcinkiewicz stwierdził, że TikTok i inne media społecznościowe powinny zostać zablokowane, bo szerzą „ruską propagandę”. Nie podał przykładów, nie wskazał źródeł, ale za to zaserwował pomysł rodem z podręcznika cenzora.

„Zamknąć TikToka? A może od razu paszporty i kartki na chleb?”
— ironizuje @CentralaRybna.
„Jeszcze TVN, jeszcze Netflix — i wracamy do epoki telegazety”
— dodaje @AdamWielomski.

Internet grzmi: „To już Korea Północna!”
Wywiad z byłym premierem wywołał lawinę komentarzy. Internauci nie przebierają w słowach:
„Zamknąć media społecznościowe, bo ktoś ma inne zdanie? To już nie PRL, to Korea Północna.”
„Marcinkiewicz chce walczyć z dezinformacją, ale zaczyna od zamykania ust. Genialne.”
„Dla mnie jednym z największych zaskoczeń jest to, że ten człowiek był kiedyś premierem mojego kraju”
— pisze @KlonowskiMarek.

Wolność słowa? Nie tym razem
Zamiast edukacji medialnej, mamy propozycję cyfrowego zamordyzmu. Zamiast debaty — blokada. Marcinkiewicz, który kiedyś mówił „Yes, yes, yes!”, dziś proponuje „Ban, ban, ban!”. A wszystko w imię walki z propagandą, której definicję zna chyba tylko on sam.

Były premier znów przypomniał o sobie, ale tym razem jako samozwańczy strażnik internetu. I zamiast rozwiązań, mamy pomysły rodem z reżimów totalitarnych. Internauci nie mają wątpliwości: to nie walka z dezinformacją, to walka z wolnością.
Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze