Od londyńskich marzeń do światowej sławy
George Michael, a właściwe Georgios Kyriacos Panayiotou, przyszedł na świat 25 czerwca 1963 roku w Londynie. Syn grecko-cypryjskiego restauratora i angielskiej tancerki, wychowywał się w zamożnej rodzinie z dwiema siostrami. Już jako nastolatek marzył o wielkiej scenie.

W szkolnych czasach poznał Andrew Ridgeleya, z którym w 1981 roku założył Wham! – duet, który zrewolucjonizował pop lat 80. Ich przeboje, takie jak „Wake Me Up Before You Go-Go” czy „Last Christmas”, stały się hymnami pokolenia. W jednym z wywiadów George wspominał:
„Chciałem, żeby nasza muzyka była jak promień słońca – miała sprawiać, że ludzie się uśmiechają”.
I tak było – kolorowe teledyski i zaraźliwa energia Wham! podbiły świat.

Po rozpadzie zespołu w 1986 roku George ruszył na podbój sceny solowej. Album „Faith” z 1987 roku, z hitami jak „I Want Your Sex” czy „Father Figure”, sprzedał się w ponad 25 milionach egzemplarzy i przyniósł mu Grammy, a on sam stał się nie tylko wokalistą, ale i utalentowanym kompozytorem oraz producentem, łączącym pop z soulem, jazzem i R&B. Jego teledysk do „Freedom! ’90”, w którym wystąpiły największe supermodelki epoki, do dziś jest uznawany za kultowy.

Sprzedawszy ponad 100 milionów płyt, w 2023 roku został pośmiertnie wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame, co fani przyjęli z radością, choć nie bez żalu, że nie doczekał tego za życia.

Życie pełne blasków i cieni
George Michael to nie tylko historia sukcesów, ale i walki z przeciwnościami. Był człowiekiem pełnym sprzeczności – ikoną popu, która pragnęła prywatności, i artystą, który nie bał się mówić o swoich słabościach.
W 1998 roku dokonał coming outu jako osoba homoseksualna. W dokumencie „George Michael: Freedom”, nad którym pracował przed śmiercią, szczerze opowiadał o swojej drodze:
„Osiągnąłem to, czego pragnie każdy artysta: część mojej twórczości mnie przeżyje”.
Film, dostępny na platformach streamingowych, porusza fanów do dziś, ukazując zarówno jego triumfy, jak i osobiste dramaty.
Strata partnera, Anselmo Feleppy, w 1993 roku była dla George’a ciosem.
„To był przerażająco depresyjny czas. Poczułem się zmiażdżony”
– wyznał w jednym z wywiadów.
Przyjaciel artysty wspominał później: „Gdyby nie odejście Anselmo, George żyłby do dziś”.

Walczył też z uzależnieniami i depresją, co dodatkowo komplikowało jego życie pod presją sławy. Mimo to nigdy nie stracił wrażliwości. Anonimowo wspierał organizacje charytatywne, od fundacji walczących z AIDS po pomoc dla bezdomnych.
„Kocham Anglię. Podatki mnie nie załamują. Po co pieniądze, jeśli nie możesz budzić się tam, gdzie chcesz?”
– żartował, pytany o swoje hojne darowizny.

Dziedzictwo, które wciąż żyje
George Michael odszedł 25 grudnia 2016 roku z powodu kardiomiopatii i problemów z wątrobą, zostawiając fanów w szoku. Marianna Moździer, założycielka „George Michael Fans Poland”, wspomina:
„Zawsze traktowałam George’a jak członka mojej rodziny. Jego nagła śmierć była dla mnie szokiem”.
Podobne emocje wyrażał Elton John, który podczas koncertu oddał mu hołd, mówiąc: „W 2016 roku umarła muzyka”. Jednak duch George’a wciąż jest żywy. Jego utwory, zwłaszcza „Last Christmas”, co roku królują w radiu i na playlistach, a teledyski na YouTube biją rekordy wyświetleń.
W 2022 roku ukazała się biografia „George Michael: A Life” autorstwa Jamesa Gavina, która zgłębia zarówno jego sukcesy, jak i osobiste zmagania, rzucając nowe światło na życie artysty.
Fani na całym świecie organizują zloty i wydarzenia upamiętniające jego twórczość, a media społecznościowe wciąż tętnią wspomnieniami o jego anielskim głosie i charyzmie.
