Gwiazda filmów Patryka Vegi (48 l.), która od kilku lat jest nie tylko aktorką, ale także podróżniczką, spędziła kilkanaście dni na malowniczej Fuertaventurze, w miejscowości Corralejo. Była zachwycona hiszpańską wyspą aż do momentu próby wydostania się z niej. Marlena Szmaja zjawiła się na lotnisku planowo 28 maja, nadała bagaż, przeszła przez odprawę i zajęła swoje miejsce w samolocie, relacjonując w mediach społecznościowych, że jej piękna przygoda na Fuercie dobiega właśnie końca. Samolot z aktorką na pokładzie jednak nie wystartował o 19.30. Gwiazda spędziła w maszynie ponad trzy godziny, a potem wraz z innymi pasażerami, około tuż przed 23.00 musiała wyjść na płytę lotniska, odebrać walizkę i na własną rękę szukać sobie noclegu.

Paraliż energetyczny w Hiszpanii uwięził aktorkę
Jak się okazało przyczyną tej sytuacji okazała się potężna awaria prądu, o której informacje na wyspę dotarły bardzo późno. Znaczne obszary Hiszpanii, Portugalii a nawet Francji doświadczyły blackoutu. Na skutek przerwy w dostawie energii, mieszkańcy zostali pozbawieni elektryczności i sygnału sieci komórkowych. W dużych miastach całe lotniska, systemy metra i inne sieci transportowe zostały sparaliżowane. Problemy dosięgły także mieszkańców wysp i turystów, którzy od wczoraj nie mogą wrócić do swoich krajów.

– Po cudownych wakacjach na Fuertaventurze, gdzie snurkowalam, a także odbyłam rejs z Corralejo na wyspę Lobos oraz surfowałam po lagunie i spacerowałam po malowniczych plażach spotkała mnie niemiła niespodzianka. Już cieszyłam się na powrót do Polski, ale okazało się, że samolot po trzech godzinach czekania na płycie lotniska nie odbił się od ziemi. Wśród pasażerów zaczęła robić się lekka panika. Ludzie nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Niektórzy nie mieli przy sobie gotówki, a terminale płatnicze nie działały. Było słychać przeraźliwy płacz zmęczonych dzieci i lament zdezorientowanych pasażerów. Podano komunikat, że informacje o kolejnym locie będą przychodziły drogą mailową. Lotnisko opuściłam po 23.00 i ruszyłam w poszukiwaniu hotelu na nocleg. Nie było szans na autobus ani wynajęcie samochodu, ponieważ, aby wynająć auto, potrzebne jest połączenie internetowe. Cudem udało mi się złapać taksówkę, za której kurs niestety przepłaciłam. Nie dostałam też paragonu - relacjonuje swój dramat Blaskowi Online.

Poszukiwanie hotelu z wolnym pokojem okazało się kolejnym koszmarem. Wszystko było zarezerwowane. Odbiła się od trzech miejsc zanim znalazłam ten, w którym spędziła noc, za którą zapłaciła 200 euro (ok. 800 zł). Aktorka przyznaje, że choć znalazła kąt do spania, nie była to spokojna noc. Nie zmrużyła nawet oka.

- Nie mogłam zasnąć, wyczekując informacji o kolejnym terminie lotu. Ten przesunęli mi w ciągu kilku godzin aż cztery razy. Wciąż nie wiem, czy dziś wylecę z wyspy ... Nie żałuję tego wyjazdu. Playa del Castillo to jedno z piękniejszych miejsc na świecie, które miałam przyjemność zobaczyć. W każdą podróż wpisane są jakieś przygody. Przeżyłam większe dramaty w dużo mniej bezpiecznych miejscach. Jestem zmęczona tym koczowaniem i trochę zdenerwowana, ponieważ w Polsce miałam umówione rozmowy biznesowe, a utknęłam na wyspie. Na szczęście znam języki obce, potrafię zachować spokój i wszystko sobie zorganizować. Miałam też przy sobie trochę pieniędzy, więc w miarę funkcjonuję – opowiada gwiazda, oczekując dalszych informacji w sprawie powrotu do kraju.
Mimo problemów z prądem, udało się aktorce serialu "Na dobre i na złe" naładować baterie w telefonie podczas pobytu w hotelu.
Tak spędzała czas gwiazda na Wyspach Kanaryjskich.
