Agnieszka Fitkau-Perepeczko to nie tylko wdowa po słynnym "Janosiku" - Marku Perepeczce - ale i charyzmatyczna aktorka, znana głównie z kreacji Simony w "M jak miłość". Zniknęła z telenoweli osiemnaście lat temu, lecz wciąż ma spore grono oddanych fanów.

Jak dziś żyje Fitkau-Perepeczko?
Treści, które gwiazda zamieszcza w mediach społecznościowych, mówią wiele na ten temat. Wdowa po Marku Perepeczce dzieli życie między Polskę i Australię. Odtwórczyni roli Simony Muller w "M jak miłość" zaraża uśmiechem, a bijącą od niej energią można byłoby obdarować kilka osób. Bez wątpienia jest barwną postacią - być może to właśnie dlatego raz po raz mierzy się z hejtem. Fitkau-Perepeczko świadoma jest emocji, które wzbudza, ma nawet na ten temat pewną teorię - uważa, że nie wszystkim podoba się fakt, iż "zachwyca się życiem". Raz po raz zwraca się zresztą do złośliwców: zdarzyło jej się "pozdrowić" ich środkowym palcem znad grobu męża, chętnie nosi też czapkę z daszkiem zdobioną nadrukiem "I love haters", czyli "kocham hejterów".

Choć może pochwalić się imponującą formą - i to po osiemdziesiątce! - aktorka miewa też pewne problemy zdrowotne. Agnieszka Fitkau-Perepeczko nie należy do osób lukrujących rzeczywistość, dlatego też dzieli się informacjami o swoim stanie zdrowia z internautami. Tym razem zabiegi normobarii, czyli terapii tlenowej w komorze normobarycznej, nie wystarczyły - potrzebna była poważniejsza interwencja.

Agnieszka Fitaku-Perepeczko w szpitalu
Jak poinformowała sama zainteresowana, niedawno trafiła do szpitala. Wdowa po Marku Perepeczce opisuje swój stan zdrowia w mediach społecznościowych. Na zamieszczonym kilka dni temu filmiku opowiada o "wyrąbanym stawie" i przebiegu rekonwalescencji:

- Jakoś odzyskałam swoją siłę, chociaż nie całkowicie, ale rekonwalescencja przebiega w przepięknej pogodzie. Tak że opatrzność czuwa. Weranda otwiera ramiona i ja z tego korzystam. Poza tym moje koleżanki, którym należy się ukłon i podziękowanie, nie zostawiły Agnieszki kompletnie bez pomocy.

- Dziękuję bardzo wszystkim, którzy się interesują, jak przebiega ten proces poszpitalny. Ja nie mówię, że trzeba być jakąś dzielną osobą, żeby kierować swoim programem, jak taki straszny ból człowiekowi przeszkadza, że żadne środki przeciwbólowe prawie nie działają, troszkę… Ale słuchajcie, to jest wyrąbany staw - jeżeli ktoś ma wyobraźnię i weźmie w tej wyobraźni siekierę albo piłę mechaniczną i wypiłuje sobie cały, ogromny staw, i w miejsce tego wbije metal, który jest połączony z plastikiem - bo ja to widziałam, miałam to w ręku, to jest duże bardzo… To nie jest jakiś tam implant w kręgosłupie, mały "bziczek", który też jest zawsze poważną operacją. Tutaj jest siłowo, tu jest rąbanie, tu jest odrąbywanie, tu jest krojenie…

Zdrowie wdowy po „Janosiku”
- Tu straszna rzecz się odbywa, taki teatr makabry. No i to wszystko trzeba przejść i trzeba później wrócić do dawnego stanu, pogody ducha bez bólu - relacjonowała ze szczegółami, dodając, że zdrowie to największe bogactwo.
Choć na nowych, "poszpitalnych" nagraniach aktorki uwagę przykuwa jej uśmiech, to Fitkau-Perepeczko nie ukrywa, że nie jest jej najłatwiej. W facebookowym wpisie, w którym dziękowała koleżankom za pomoc, gwiazda zawarła następujący fragment (zachowaliśmy pisownię oryginalną):
"(...) Pomimo że mają same huk obowiązków .. pamiętały o mnie o moim bólu i głodzie…".

Wygląda na to, że największym sprzymierzeńcem 82-latki jest teraz czas. Na jednym z najnowszych filmików zaznaczyła, że nie jest jej łatwo - wciąż jest "troszkę słaba", lecz "wszystko idzie ku lepszemu". Fitkau-Perepeczko w odpowiedzi na jeden z komentarzy na Facebooku przypomniała też, że jest już po drugim zabiegu "wstawienia stawu w kolano", czyli endoprotezy stawu kolanowego: kilka lat temu operowano jej bowiem lewą nogę. Nawet w trudnym (i bolesnym) okresie rekonwalescencji aktorka dba o swoich sympatyków zapowiedziała już wielkanocną transmisję na żywo.
Trzymamy kciuki za szybki powrót Agnieszki Fitkau-Perepeczko do pełni sił!