Według jury najlepsze prace należały do Małgorzaty Mycek - zaimki "on", "jego", "oni". Nagrodę przyznano za „odważne przepisanie wizualnej geografii wsi - wrażliwe, ironiczne i polityczne zarazem - które redefiniuje ją jako przestrzeń oporu, wspólnoty i queerowej wyobraźni”.
Małgorzata Mycek jest absolwentką Rysunku i Malarstwa na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, a obecnie studentka Uniwersytetu Ludowego Rzemiosła Artystycznego.

Mycek nagrodzono za zestaw obrazów: Transmutacja, Miecz na młot na czarownice i Upał jak diabli. Nagrodzone prace wzbudziły jednak ogromne kontrowersje wśród internautów.

"Bylejakość coraz bardziej w cenie"; "Nowe szaty cesarza wersja Bielska Jesień. jestem na nie, czas skończyć dorabiać ideologię do miernych prac" - piszą internauci.
Śmiech na sali. Kolejny rok to samo. Rozumiem że sztuka w jakimś stopniu odzwierciedla czasy. Ale no proszę Was. Możecie mówić o przeżyciach ale czas wspomnieć o ubogiej polityce galeryjnej i tego co aktualnie wypada lub powinno się wystawiać . Akceptuje te kalectwo ale jako widz obserwator nie akceptuje kalectwa w malarstwie
- napisał jeden z użytkowników Instagrama.

Niektórzy zwracają uwagę na to, że w takich konkursach nie chodzi już o sztukę, a o coś zupełnie innego. Głos zabrał także prof. Ernest Zawada, wykładowca Uniwersytetu Bielsko-Bialskiego.
To po prostu jakiś żart. Przez szereg lat doceniałem aspiracje twórców nieprofesjonalnych, którzy podejmują próby samodoskonalenia i to jest bardzo cenne. Nie rozumiem jednak tendencji ukierunkowywania malarstwa współczesnego w stronę prymitywizmu, podszytego wielkimi teoriami. Mam tego dość
- napisał prof. Zawada.
Według tego myślenia powinno się zlikwidować Akademię Sztuk Pięknych i wszystkie Szkoły Plastyczne. Natomiast uczyć powinni niedouczeni trampkarze
- ocenił werdykt jury.

Do burzy wokół werdyktu jury odniosła się w końcu kuratorka biennale Ada Piekarska, z której tekstu można wywnioskować, że Małgorzata Mycek umie malować ładnie, ale tego... odmawia. Rozumiecie?
Jury nagrodziło Małgorzatę Mycek „za odważne przepisanie wizualnej geografii wsi – wrażliwe, ironiczne i polityczne zarazem – które redefiniuje ją jako przestrzeń oporu, wspólnoty i queerowej wyobraźni”. Podpisuję się pod tym zdaniem. Mycek mieszka w Radoszycach, poza orbitą miejskich centrów prestiżu. To jest praktyka zakorzeniona w konkretnej geografii życia. To odrzucenie dwóch łatwych gestów: romantyzowania wsi i jej paternalistycznego pouczania. Wieś nie pojawia się tu jako rezerwuar narodowej niewinności ani jako
skansen „ludowej estetyki”, tylko jako teren myślenia politycznego i intymnego, jako przestrzeń, w której queerowa wyobraźnia przestaje być intruzem. Istotne: Mycek jest po studiach artystycznych (Rysunek i
Malarstwo, UAP), obecnie studiuje na Uniwersytecie Ludowym Rzemiosła Artystycznego. To nie jest „brak warsztatu”. To świadomy wybór języka. Jeżeli ktoś naprawdę wierzy, że „nie potrafi malować”, niech spojrzy
uważnie na dorobek: to konsekwentna decyzja o odrzuceniu prestiżowego dystansu, który sztuka akademicka często w Polsce sprzedaje jako jedyny
warunek bycia „poważnym artystą”. Mycek potrafi malować „ładnie” – i właśnie dlatego odmawia tego języka. Ta odmowa jest treścią
- napisała między innymi Piekarska.








Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze