Kolejatakdywersja

Było o krok od TRAGEDII. Mogły zginąć setki pasażerów! Sabotaż wstrząsnął Polską!

W niedzielę doszło do tajemniczych zajść na trasach kolejowej Warszawa-Lublin i Świnoujście-Rzeszów. Eksplozja, uszkodzenia torów i trakcji kolejowej. Było o krok od tragedii, w której mogły zginąć setki osób. Dopiero po dobie władze przyznają, że to była dywersja.

1 minuta czytania

Wydarzenia poranne

Do pierwszego zdarzenia doszło w rejonie Życzyna, gdzie w niedzielę o godzinie 7:39 maszynista pociągu, w okolicach stacji PKP Mika, zgłosił poważny problem techniczny w związku z wysadzeniem fragmentu torowiska. Tylko dzięki gwałtownemu hamowaniu udało się uniknąć wykolejenia pociągu i prawdziwej tragedii.

To już pewne, mamy do czynienia z aktem dywersji

- napisał w poniedziałek rano w mediach społecznościowych premier Donald Tusk.

Instagram - DONALD TUSK

Wydarzenia wieczorne

Tego samego dnia wieczorem doszło do kolejnego incydentu. Po godz. 21:00 policja z  Puław otrzymała informację o nagłym zatrzymaniu pociągu osobowego relacji Świnoujście-Rzeszów. Podróżowało nim blisko 500 pasażerów.

Nikt nie odniósł obrażeń. W jednym z wagonów doszło do wybicia szyb

- informowała lubelska policja.

Akt dywersji

Premier zabrał głos po 24 godzinach.

Wysadzenie toru kolejowego na trasie Warszawa-Lublin to bezprecedensowy akt dywersji wymierzony w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego obywateli

- napisał premier.

Choć nie wszyscy byli przekonani o dywersji. Jeszcze rano w wywiadzie radiowym wicepremier Krzysztof Gawkowski mówił o żarcie lub kradzieży torów kolejowych.

Może być sabotaż, może być też kradzież. Ludzie w takich sytuacjach wycinają jakieś tory, działają z premedytacją, czasami to jest też głupota, bo ktoś może być, kto zrealizował jakiś zakład albo inne wyzwanie, które było nowoczesnym challenge'em

- mówił Gawkowski w porannej rozmowie w Radiu Zet.

Trwa wyjaśnianie sytuacji.

Dołącz do dyskusji!

Podziel się swoją opinią o artykule

💬 Zobacz komentarze