Ten wieczór miał być wielki. Wielki jak wiara, że wystarczy Exit Poll, żeby wygrać wybory. Rafał Trzaskowski, jeszcze przed końcem wieczoru, wyglądał jakby odbierał Oscara. A przynajmniej Fryderyka za kampanijną narrację roku. Sztab KO promieniał: selfie, śmiechy, podskoki, radosne tańce, uściski dłoni, trzymanie się za ramiona.

Wybory 2025 - kto wygrał?
Internet niemal natychmiast zalała fala komentarzy w stylu „Mission accomplished”. Tak naprawdę jeszcze zanim zaczęto porządnie liczyć głosy. Na Instagramie polityków zapanował klimat w stylu: „Kto nie skacze, ten za PiS-em”. A dziennikarze? Ci, co zwykle „apolityczni”, nagle z twarzami jak z „Titanica” – tylko że zanim statek zaczął tonąć. Krzyczeli: „To już się dzieje!”, „Trzaskowski 2025!” i „Zostawcie flagę, my już bierzemy władzę!”.

Ale jak się później okazało, PKW miała inny plan. Pierwsze zaniepokojenie przyszło o 21:55, gdy okazało się, że wieczór wyborczy "zwycięzcy" Trzaskowskiego zamiast trwać do białego rana, zakończył się jeszcze przed 22.00, czyli nie trwał nawet godzinę. A sam bohater czmychnął z niego niemalże ukradkiem. Pospiesznym krokiem wyszedł z sali w otoczeniu ochroniarzy, "strzelił" kilka selfie i... odjechał.
Wyb0ry 2025 - Late Poll
O 23.00 już mało uśmiechnięte miny fanom Trzaskowskiego zrzedły jeszcze mocniej. Gdy pokazały się pierwsze wyniki Late Poll zrobione przez Ipsos. To właśnie wtedy po raz pierwszy okazało się, że Karol Nawrocki wychodzi na prowadzenie, którego - jak wiemy już dziś - nie oddał do końca rywalizacji.

To polityczne faux pas, jakie popełnił sam Trzaskowski, ale także cały jego sztab, już na zawsze wpisze się w annały polskiej polityki. Zamiast poważnego mężczyzny, Polacy zobaczyli faceta, który otworzył szampana... zanim go kupił.