W rozmowie z RMF FM, w programie "Diva w kapciach", piosenkarka opowiedziała o swojej decyzji, by w ostatnich latach życia osobiście opiekować się mamą, która po dwóch wylewach straciła zdolność mówienia i samodzielnego poruszania się.
„Opiekowałam się mamą do końca jej życia. Była bardzo chora przez ostatnie cztery lata, prawie nie chodziła, poruszała się głównie z chodzikiem i była karmiona przez sondę. (...) Miałam świadomość, że to będzie za jakiś czas strata. Nie wiadomo kiedy, ale na pewno się wydarzy, bo życie powoli gaśnie”
– wspominała.

Dla Justyny Steczkowskiej było jasne, że nie odda mamy do żadnej placówki – chciała być przy niej, dając jej tyle ciepła i opieki, ile tylko mogła.
„Nie mogłam już z mamą rozmawiać, bo nie mówiła po wylewach, ale cieszyłam się, że byłam z nią przez te lata. Opiekowałam się nią, śpiewałam jej piosenki i cieszyłam się, że mogę to dla niej zrobić”
– opowiadała.

Zawsze miała z mamą wyjątkową relację, a jej wdzięczność i miłość pozostały niezmienne aż do końca:
„Bardzo ją zawsze kochałam i uważam, że zrobiła dla mnie wszystko, co w jej mocy. W ogóle dla nas”
– zaznaczyła wzruszona.
Justyna zdradziła też, że w ostatnich chwilach życia pani Danuta była otoczona rodziną i ciepłem bliskich osób. To pozwoliło jej odejść w spokoju – i właśnie w taki sposób sama artystka chciałaby kiedyś pożegnać się ze światem.
„Też chciałabym tak odejść”
– wyznała przez łzy.

Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze