Zbigniew Wodecki - żona
To była klasyczna miłość. Poznali się w 1969 roku w Krakowie, ona była studentką geologii, on młodym muzykiem.
Krystynę poznałem w Piwnicy pod Baranami. Siedziała w pierwszym rzędzie, śliczna, uśmiechnięta. Grałem wtedy ‘Cygankę’ na skrzypcach i tak bardzo się starałem, żeby zrobić wrażenie, że aż pękła mi struna. Pomyślałem, że to znak od losu. Po koncercie zaprosiłem ją na herbatę, potem na spacer… i tak się zaczęło. Po kilku miesiącach byliśmy już po ślubie. Byłem wtedy biedny jak mysz kościelna, a ona wiedziała, że to nie będzie życie z kimś, kto o 17:00 wraca z pracy. A jednak została. I nigdy nie narzekała.
- wspominał Zbigniew Wodecki w filmie dokumentalnym poświęconym jego osobie.

Krystyna została jego żoną kilka miesięcy później i choć przez dekady nie pokazywała się publicznie, była dla niego opoką. Wodecki otwarcie przyznawał, że to właśnie jej zawdzięczał życiową stabilność. Ich małżeństwo trwało aż do jego śmierci. Prawie pół wieku bez medialnych skandali, pozowanych sesji czy lansu. Gdy wracał z tras, ona była w domu. Wychowała trójkę dzieci: Joannę, Katarzynę i Pawła, i nigdy nie zabiegała o uwagę. „Twarda kobieta” – mówił o niej Wodecki z podziwem.
Ale za ich plecami, za kulisami, w świecie mediów aż roiło się od plotek, że Wodecki miał swoją słabość. A były nią... kobiety.
Legendy, że Wodecki to Casanova, że ciągle ma nowe romanse i kochanki, mijają się z prawdą. Jestem człowiekiem zakompleksionym, nigdy pierwszy nie startowałem do dziewczyny
- stwierdził w rozmowie z Pomponikiem. Ale mało kto z jego otoczenia wierzył w te słowa.

Zbigniew Wodecki i Ewa Sałacka
W latach 80. głośno było o jego rzekomej fascynacji aktorką, Ewą Sałacką. Wówczas dość często widywano ich razem. Środowisko szeptało, że coś ich łączy. Ona miała się w nim zakochać, on – zachować dystans i nie dopuścić do czegoś więcej. Miał być lojalny wobec żony, mimo wszystko. Sałacka była z tego powodu rozżalona, być może liczyła na coś więcej. Tym czasem zrozumiała, że nie ma szans na zbudowanie trwałego związku z artystą.

Była świeżo po rozwodzie i szukała związku, w którym będzie tą jedyną. Jedno jest pewne, Wodecki - tak jak wielu innych - było w szoku po nagłej i tragicznej śmierci aktorki. Przypomnijmy, Sałacka przebywała u rodziców, w domku nad Zalewem Zegrzyńskim. Wypoczywając, chwyciła za szklankę z sokiem. Pływała w niej osa. Kobieta była uczulona na jad, doznała wstrząsu anafilaktycznego. Mimo natychmiastowej pomocy, zmarła w drodze do szpitala.

Czy Zbigniew Wodecki miał romans?
Sporo plotkowano także o bliższych, niż tylko sceniczne, relacjach z Olgą Bończyk. Ich relacja była ciepła, pełna śmiechu i energii. Fani kochali ten duet. Być może właśnie to dało paliwo plotkom. Mimo że oboje wielokrotnie dementowali romanse, media im nie odpuszczały. Po śmierci Wodeckiego Bończyk czuła się pominięta przez jego rodzinę. Nie została zaproszona na żadne oficjalne uroczystości, co wywołało falę spekulacji. Sama jednak mówiła Vivie:
Wspominam go zawsze z ogromną czułością i ogromnym sentymentem. To jest człowiek, który zostanie w moim sercu na długo. Dziękuję losowi, że zderzył nas ze sobą, że mogłam stać obok niego na jednej scenie, mogłam poprzebywać w jego otoczeniu. Nigdy nie przekroczyliśmy granicy.

Zbigniew Wodecki - kobiety
Kolejną kobietą, z którą często przecinały się ścieżki Wodeckiego była Zofia Czernicka. Ona dziennikarka, on muzyk. Przez lata pracowali razem przy różnych projektach i programach. Ich relacja była oparta na wzajemnym szacunku. Media próbowały ich połączyć, ale nie dali się wciągnąć w „układankę plotek”. Czernicka po śmierci Wodeckiego mówiła:
Był lojalny. Czasem zbyt dobry dla świata. Ale nigdy nie przekraczał granic, był dżentelmenem. I właśnie takim go zapamiętam. Nie jako uwodziciela, a jako prawdziwego przyjaciela.

Chemia z pewnością była także między nim, a Hanną Banaszak. Ale była to chemia... artystyczna. Ona jazzowa dama, on artysta i romantyczny skrzypek. Kilka wspólnych koncertów wystarczyło, by rozbudzić wyobraźnię mediów. Ale to była wyłącznie relacja zawodowa. Tak przynajmniej twierdzili oboje. Głosy idealnie się dopełniały, a na scenie wyglądali jak para. Ale za kulisami nie wydarzyło się nic, co mogłoby zburzyć obraz Wodeckiego jako wiernego męża. Bo był profesjonalistą i wiedział, gdzie kończy się scena, a zaczyna życie.