Informacja o rozstaniu Marianny Schreiber i Piotra Korczarowskiego spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba. Przecież jeszcze kilka tygodni temu oboje pisali publicznie o wielkiej miłości. Nie mogli się także wreszcie doczekać cielesnej konsumpcji swojego związku. Wygląda jednak na to, że do tego w ogóle nie dojdzie.

Marianna Schreiber ogłosiła światu, że para właśnie się rozeszła. Teraz głos zabrał Piotr Korczarowski.
Zapomnijcie plotkarskie hieny, że usłyszycie ode mnie coś złego na jej temat. Gdy się kogoś szczerze kochało, choćby tylko przez chwilę, ale budziło się przy tej osobie szczęśliwym i zasypiało spokojnym, to nie szuka się potem odwetu, nie pomawia i nie gardzi. Czasem po prostu pozwala się odejść
- napisał na Instagramie. Nie podał przyczyny rozstania. Wyraźnie dał do zrozumienia, że nie zamierza dalej publicznie prać brudów w związku z Marianną.

Rozstanie Schreiber i Korczarowskiego zszokowało wielu fanów. Choć ostatnie wydarzenia sugerowały, że coś psuje się w idealnym związku. Warto przypomnieć, że jeszcze miesiąc temu Korczarowski wydawał się zakochany po uszy.
Dziś mija 30 tygodni od chwili, gdy związałem się z Marianną. W tym czasie przeczytałem setki komentarzy w stylu: "nie daję im nawet miesiąca", "to kilku tygodni nawet nie przetrwa", "ona już ma innego". I choć wielu ludzi bardzo starało się rozwalić tę relację, a złośliwe komentarze, cyniczne sugestie i perfidne teorie pojawiają się do dziś, to ci wszyscy hejterzy nie wiedzą jednego - im bardziej staracie się nas poróżnić, tym bliżej nam do siebie!

Przeszedłem z Marysią siódmy krąg piekieł z tym, co nam zgotowaliście i dziś jestem tej dziewczyny pewien jeszcze bardziej, niż na początku naszej relacji. Im większą wściecz budzi nasz związek, tym bardziej czuję, że to był dobry wybór. Współczuję uczucia tej fali zazdrości, zawiści, żalu, goryczy i nienawiści, która zalewa tych, co widzą nasze szczęście, ale nie zrezygnuję z kobiety, którą kocham żebyście poczuli się lepiej. Moje życie nigdy tak dobrze nie smakowało i nie żałuję niczego, co się wydarzyło. Życzę wszystkim parom, by umiały przetrwać to, co my i potrafiły o siebie tak walczyć.
- pisał. Marysia zapowiada, że tym razem decyzja jest ostateczna i nie ma mowy o powrocie. Jak myślicie, że czy można jej wierzyć?








Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze