Jak powstała piosenka „Zaopiekuj się mną” ?
Wszystko zaczęło się w 1985 roku, kiedy Rezerwat, łódzka kapela rockowa założona w 1982 roku, był już po debiutanckiej płycie, ale wciąż szukał tego „czegoś”, co wyniesie ich na szczyt.
Andrzej Adamiak, basista, wokalista i mózg całej operacji, razem z kolegami – Zbigniewem Nikodemskim (muzyka) i Piotrem Mikołajczykiem (muzyka) – stworzył melodię, która miała w sobie i nowofalowy vibe, i bluesowy pazur.

Tekst napisał Adamiak we współpracy z Januszem Kondratowiczem, znanym jako Andrzej Senar. I tu zaczyna się magia – bo choć dziś „Zaopiekuj się mną” to hymn miłości i tęsknoty, Adamiak podobno nie wierzył, że to będzie hit. Plotki głoszą, że mruknął kiedyś:
„Eee, to się nie przyjmie, za bardzo ckliwe”.

Utwór trafił jednak na sam szczyt – wspiął się na pierwsze miejsce Telewizyjnej Listy Przebojów i Radiowej Listy Przebojów Programu I.
Zadebiutował na XXIII Festiwalu w Opolu, gdzie publiczność oszalała na jego punkcie. W 1987 roku pojawił się na albumie „Serce”, ale już wcześniej był grany na singlu (1986).

Jak wspominał jeden z muzyków Rezerwatu w rozmowie z „Kulturą Onet”:
„Pozostali muzycy zaczęli szybko dodawać swoje instrumenty. Wszyscy się angażowali. W kilkanaście minut utwór był gotowy. W końcu rozjechali się do domu. Gotowy tekst do powstającego kawałka przyniósł następnego dnia Adamiak”.
Proste? Proste. A efekt? Milion sprzedanych płyt i status kultowego zespołu!

Jak zmarł Adamiak
Historia „Zaopiekuj się mną” ma też swój wzruszający epilog. Tuż przed śmiercią, w marcu 2020 roku, Adamiak wpadł na pomysł odświeżenia hitu. Skontaktował się z reżyserem Piotrem Smoleńskim:
„W poniedziałek 30 marca 2020 r. skontaktował się ze mną Andrzej Adamiak. Znaliśmy się od wielu lat, pracowaliśmy wspólnie przy kilku projektach. Andrzej wysnuł słuszne przypuszczenie, że w dobie pandemii nie mam szczególnie dużo zleceń. Zapytał, czy chciałbym nakręcić klip, do nowej wersji największego przeboju zespołu Rezerwat – 'Zaopiekuj się mną'. Nie tylko szacunek i sympatia do Andrzeja spowodowały, że decyzję podjąłem w sekundę. W obecnej sytuacji człowiek robi wiele, żeby mieć powód do wyjścia z domu”
– wspominał Smoleński w „Polskiej Płycie/Polskiej Muzyce”.

W tej wersji Adamiak zrobił coś niesamowitego – naśladował głosem wszystkie instrumenty! Zdjęcia ruszyły 5 kwietnia w opustoszałej, pandemicznej Warszawie, ale kilka dni później, 8 kwietnia, świat obiegła smutna wiadomość o jego śmierci, której przyczyną była sepsa po pęknięciu wyrostka robaczkowego.

Klip, skończony już po jego odejściu, stał się swoistym epitafium. Smoleński mówił:
„W poniedziałek okazało się, że nie robimy kolejnego projektu z Andrzejem, lecz nagrywamy jego epitafium. Dzisiaj chcemy się nim podzielić ze wszystkimi: rodziną, przyjaciółmi i fanami twórczości Andrzeja. Mamy ogromną nadzieję, że Andrzejowi spodoba się to, co zobaczy”.