Włochata łydka Żurka. Skarpetkowy dramat pierwszej instancji

Na sali konferencyjnej rozegrał się skarpetkowy proces pierwszej instancji. Oto sędzia Waldemar Żurek w całej swej powadze, zasiadł w pierwszym rzędzie. Ale to nie jego osoba była przedmiotem zainteresowania. Dowodem rzeczowym stała się łydka, włochata i wystająca spod zbyt krótkiej skarpetki. Czy to recydywa modowa, czy zwykła oszczędność procesowa? Oj, chyba wleci mandacik za przekroczenie granicy elegancji!

3 minut czytania

W mieście koziołków, w Poznaniu, sędzia Żurek zajął miejsce w pierwszym rzędzie – jakby chciał złożyć wniosek o uwagę publiczną. Jednak zamiast powagi urzędu, uwagę przyciągnął materiał dowodowy w postaci włochatej łydki. Skarpetka, która powinna przykrywać całość, zakończyła swoje działanie przedwcześnie, ukazując szerokiej publiczności włochatą łydkę sędziego.

Modowa recydywa

Już wcześniej w BlaskOnline odnotowaliśmy precedensy w sprawie garderoby sędziego Żurka. W pamięci czytelników zapisał się jego występ w stroju myśliwego, jakby właśnie wyszedł z lasu, goniąc swoją ofiarę, a następnie zapalając znicze 11 listopada.

Dzień później, w tej samej stylizacji, rąbał drwa z takim zapałem, jakby co najmniej własnoręcznie chciał ściąć głowę skazanej Marii Antoniny. To nie był przypadek odosobniony, lecz powtarzający się czyn – klasyczna recydywa modowa, która powinna trafić do rejestru wpadek pierwszej instancji.

Żurek 11 listopada wystroił się jak do rąbania drewna, a Tusk w garniturze zbiera grzyby. Kto im tak doradza?
Ostatnie stylizacyjne wybory najważniejszych polityków w Polsce mogą nieco zaskakiwać. 11 listopada minister sprawiedliwości świętował w tym samym ubraniu, w którym rąbał drewno, a dziś premier Donald Tusk opublikował wideo na którym zbiera grzyby... w garniturze. Nie wiadomo, czy politycy sami decydują o doborze stylizacji do okazji, czy ktoś im doradza, ale jedno jest pewne. Zła passa trwa.

Wniosek o zatrudnienie stylistki

Rozumiemy cięcia budżetowe, którym poddały się skarpety, ale jawnie wnosimy o powołanie kuratora modowego dla sędziego Żurka.

Stylistka mogłaby pełnić rolę rzecznika elegancji, pilnując, by skarpetki spotykały się z nogawką, a kurtka myśliwego nie stawała się dowodem rzeczowym na recydywę garderobianą. Tak jak w sądzie potrzebny jest protokolant, tak w szafie Żurka potrzebny jest ktoś, kto zapisze paragrafy stylu.

Stylistka kontra Pierwsza Dama: kto tu naprawdę potrzebuje upomnienia?
1 września, szkoła w Wolanowie na Pomorzu. Marta Nawrocka, Pierwsza Dama RP, pojawia się na inauguracji roku szkolnego w eleganckim zestawie: ciemna marynarka, klasyczne spodnie, szpilki, perfekcyjna fryzura. Ale wtedy wchodzi ona — stylistka Ewa Rubasińska-Ianiro, przedstawiona jako ekspertka od stylu, w okularach przeciwsłonecznych, jakby właśnie wróciła z Fashion Weeku w Raszynie.

Bo choć każdy wyrok można zaskarżyć, to apelacja od braku stylu bywa trudniejsza niż od niejednej decyzji sądu. Wyrażamy zatem nadzieję, że nasza troska o wygląd i elegancję sędziego Żurka nie zostanie oddalona jak bezzasadny wniosek, ani nie utonie w prawniczej zupie. Np. w żurku.

Dołącz do dyskusji!

Podziel się swoją opinią o artykule

💬 Zobacz komentarze