Brak działań prewencyjnych
Zgodnie z uzasadnieniem, niedźwiedzie mają być uciążliwe dla mieszkańców, ponieważ podchodzą pod zabudowania. Jednak problem ten nie wynika z natury zwierząt, a z ludzkiej nieodpowiedzialności. W Bieszczadach powszechne jest pozostawianie odpadów w niezabezpieczonych kompostownikach, co przyciąga niedźwiedzie. Do tego dochodzi działalność fotobiznesu, który wabi zwierzęta do czatowni, oraz leśników, którzy zostawiają jedzenie pod ambonami myśliwskimi.

Na połoninach w parkach narodowych zbieracze borówek naruszają naturalne środowisko niedźwiedzi, a wycinka lasów dodatkowo ogranicza ich przestrzeń życiową. Żaden z tych problemów nie został rozwiązany, choć istnieją skuteczne sposoby zarządzania konfliktami na linii człowiek–niedźwiedź.
Można inaczej...
Przykładem skutecznego zarządzania jest Tatrzański Park Narodowy, gdzie mimo ogromnego ruchu turystycznego (4 miliony osób rocznie) i wysokiego zagęszczenia niedźwiedzi udało się zminimalizować konflikty. Dzięki odpowiednim działaniom, takim jak edukacja turystów, zabezpieczanie odpadów i zarządzanie przestrzenią, Tatry pokazują, że współistnienie ludzi i niedźwiedzi jest możliwe bez konieczności sięgania po odstrzał. Dlaczego więc w Bieszczadach nie stosuje się podobnych rozwiązań?

Krytycy wskazują, że obecny rząd unika wdrażania strategii zarządzania populacją niedźwiedzi, która od lat pozostaje w szufladzie, prawdopodobnie z obawy przed konfliktem z Lasami Państwowymi, myśliwymi i lokalnymi samorządowcami.
Milczenie i hipokryzja celebrytów
W przeszłości wielu polskich celebrytów głośno angażowało się w ochronę zwierząt. Na przykład Maja Ostaszewska, znana aktorka i weganka, wielokrotnie wypowiadała się przeciwko odstrzałom dzików, podkreślając ich prawo do życia i konieczność ochrony dzikiej przyrody.

W 2019 roku, podczas kontrowersji wokół planowanego odstrzału dzików w związku z ASF, Ostaszewska pisała na Instagramie:
„Dzikie zwierzęta mają prawo do życia w swoim naturalnym środowisku. Masowy odstrzał to barbarzyństwo!”.
Kuba Wojewódzki, komentując w swoim programie telewizyjnym kwestie polowań, stwierdził:
„Polowanie na zwierzęta to rozrywka dla tych, którzy nie mają szacunku dla natury. Wiewiórki, jeże, dziki – one wszystkie zasługują na ochronę, a nie kule”.
Barbara Kurdej-Szatan również zabierała głos w sprawie ochrony dzikich zwierząt, publikując w mediach społecznościowych apel:
„Nie strzelajcie do dzików! One nie są winne, że ludzie niszczą ich środowisko. Potrzebujemy ochrony przyrody, a nie rzezi!”.

Obecnie, w obliczu decyzji o odstrzale niedźwiedzi – gatunku skrajnie nielicznego w Polsce, którego populacja jest znacznie mniejsza, niż szacowane przez leśników 300 osobników – ci sami celebryci milczą. Brak reakcji Ostaszewskiej, Wojewódzkiego czy Kurdej-Szatan kontrastuje z ich wcześniejszymi wypowiedziami, wywołując zarzuty o wybiórcze podejście do ochrony przyrody.
Dlaczego nie słychać ich głosów w sprawie niedźwiedzi, które są jednym z najbardziej zagrożonych gatunków w Polsce?
Kontrowersje wokół decyzji rządu
Co szczególnie bulwersujące, decyzja o odstrzale została podjęta wbrew opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody, która sprzeciwiała się tak drastycznym krokom. Obecny rząd, który w kampanii wyborczej obiecywał priorytetowe traktowanie ochrony środowiska, zdaje się ulegać naciskom grup interesu, takich jak myśliwi czy leśnicy. Brak działań prewencyjnych, ignorowanie istniejących strategii zarządzania populacją niedźwiedzi oraz pochopna zgoda na odstrzał budzą pytania o rzeczywiste priorytety władz w kwestii ochrony przyrody.

Milczenie celebrytów, którzy wcześniej chętnie angażowali się w ochronę zwierząt, dodatkowo podkreśla hipokryzję w debacie publicznej. Czy Polska doczeka się spójnej strategii ochrony niedźwiedzi, czy też nadal będziemy świadkami pochopnych decyzji? To pytanie, które wymaga pilnej odpowiedzi.