Aktorka, znana z ról w „Sarze”, „Plebanii” czy „Pierwszej miłości”, mówiła bez filtrów:
„Kiedy przyszedł ten dzień i musiałam zdecydować, czy chcę zagrać tak odważną rolę, czy nie, wiedziałam, że mam dwa wyjścia. Albo zostanę w domu, który mówiąc delikatnie, nie był oazą spokoju, albo dostanę szansę wyrwania się z tego koszmaru.”

„Nie odzywałyśmy się dwa lata”
Włodarczyk przyznała, że jej relacja z matką była przez lata napięta. W pewnym momencie nie rozmawiały ze sobą przez dwa lata:

„Nie odzywałyśmy się do siebie. To był czas, kiedy musiałam zbudować siebie od nowa.”
Dla wielu słuchaczy ten fragment był najbardziej poruszający — aktorka mówiła o samotności, potrzebie niezależności i o tym, jak scena stała się dla niej ucieczką.

Starzenie się i ciało: „Nie podobam się sobie”
W rozmowie z Julią Izmalkową Włodarczyk poruszyła też temat starzenia się i samoakceptacji. W wieku 45 lat mówi otwarcie:
„Widzę, że się starzeję po prostu i nie podobam się sobie.”

Choć jest w związku z triathlonistą Robertem Karasiem i wychowuje czteroletniego syna Milana, przyznaje, że zmiany fizyczne są dla niej trudne. Mówiła też o swoim stosunku do medycyny estetycznej — bez potępienia, ale z dystansem.
Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze