Zamiast sejmowej stołówki, tym razem sala treningowa. A zamiast politycznego ciosu między oczy, klasyczny lewy sierpowy. Poseł Łukasz Mejza nie zamierza czekać na to, aż sprawy przyjmą najgorszy obrót. Sam wziął sprawy w swoje ręce i szlifuje formę. Bokserską.

Kiedy jedni w Sejmie piją i wszczynają awantury, inni w tym czasie robią formę. Tyle się naczytałem o awanturach w Sejmie, że jeszcze poszedłem na trening boksu (po siłowni - przyp. autor). Po co? Żeby czuć się tam bezpieczniej
- napisał Mejza w swoich mediach społecznościowych. W tle wybrzmiewała piosenka będąca motywem przewodnim słynnego filmu o Rocky'm Balboa. Przekaz jest jasny, lepiej posłowi nie podskakiwać.
Trzeba będzie wprowadzić wagę poselską
– żartują komentujący.

Sam Mejza nie odpowiada na zaczepki komentatorów, ale trudno nie odnieść wrażenia, że w tej formie mógłby powalczyć nie tylko o mandaty, ale i o pas mistrzowski.
Czy poseł naprawdę planuje walkę z którymś z sejmowych oponentów? Tego nie wiadomo. Jedno jest pewne, formę ma niezłą a jeśli dojdzie do starcia, to nie na słowa, tylko na ciosy… rzecz jasna sportowe.
Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze