Minionej nocy odbyło się tegoroczne rozdanie Oscarów. Na to wydarzenia, co roku, czekają miliony fanów światowego kina, ale nie tylko.
Kwestię samych nagród, jak i kreacji, które zwracały sobą największą uwagę pisaliśmy dziś na portalu BlaskOnline nieco wcześniej:
WIĘCEJ: Oscary 2025. Polskie wątki i KOMENTARZE po gali filmowej
Jak było?
Na miejscu, w Hollywood, obecny był również Rafał Stańczyk, reporter TV Republika, który podzielił się z naszą redakcją swoimi wrażeniami z minionej nocy. Co tu dużo mówić... zazdrościmy uczestniczenia w tak świetnym wydarzeniu!
ZOBACZ TEŻ: [TYLKO U NAS] Rafał Stańczyk znów w trasie. Zdradził cel swojej kolejnej podróży
Ta oscarowa noc wyglądała jak dobrze wyreżyserowany hollywoodzki film. Było w niej wszystko: wielka radość, smutek, rozczarowanie i łzy szczęścia. Było też to, za co można Hollywood kochać lub nienawidzić – mieszanka talentu, energii, ale też blichtru i próżności.
- relacjonuje nam Stańczyk.

Dziennikarz wspomina również, że nie był to jego pierwszy raz na gali przyznawania Oscarów.
I choć była to już moja czwarta gala Oscarów, którą relacjonowałem z serca Hollywood, to przez niemal cztery godziny nie mogłem oderwać wzroku od tego spektaklu.
Ale... Podzielił się z nami także tym, co nie wzbudziło w nim szczególnie dobrych emocji.
Największe rozczarowanie? Emilia Perez – mimo 13 nominacji wraca z Hollywood zaledwie z dwiema statuetkami. Największy triumf? Anora – aż 5 Oscarów i ważny ukłon w stronę kina niezależnego. Dla nas pewnym pocieszeniem jest Oscar dla Kierana Culkina za drugoplanową rolę w filmie Prawdziwy Ból, który powstał w koprodukcji z Polską i był realizowany m.in. w Warszawie i Lublinie.
Typował inaczej!
Co ciekawe, Rafał Stańczyk mówi nam, że miał nieco inne typy.
Osobiście typowałem Oscara dla Substancji z Demi Moore – filmu, który wspaniale ukazuje szalony pęd za przemijającą młodością. Obraz ten idealnie pasował do Hollywood. Niestety, zarówno on, jak i znakomita aktorka wrócili z gali bez statuetki.

Co wzruszyło reportera Republiki najbardziej? Nie byli to celebryci.
Najbardziej wzruszającym momentem wieczoru była chwila, gdy na scenie pojawili się strażacy, którzy jeszcze półtora miesiąca temu walczyli z potężnym żywiołem. Ogień strawił część Los Angeles i zagroził nawet samej gali Oscarowej, która mogła zostać przełożona. Ostatecznie ceremonia odbyła się zgodnie z planem – 2 marca – dzięki bohaterskiej postawie tych mundurowych, którzy wczoraj zostali uhonorowani owacjami na stojąco w Dolby Theatre.
- mówi redakcji BlaskOnline.
Wczoraj do późnych godzin nocnych relacjonowaliśmy dla widzów Republiki wydarzenia z Dolby Theatre. Byliśmy wśród fanów i wielbicieli kina, którzy – mimo chłodu i późnej pory – czekali godzinami, by choć przez chwilę zobaczyć swoich idoli, swoje filmowe gwiazdy. To najlepszy dowód na to, że raz w roku Hollywood staje się niekwestionowaną światową stolicą filmu.
- konkluduje Stańczyk.