Jednym z bardziej pamiętnych momentów prezydenckiej kampanii wyborczej było przejęzyczenie Rafała Trzaskowskiego, który zamiast komunikacja miejska powiedział "telekomunikacja" miejska.

Pamiętna była także akcja, w której chciał pokazać, że jest "normalnym Kowalskim" i jeździ tramwajami, i autobusami. Średnio mu to wyszło, bo wyglądał bardzo sztucznie. Ale okazuje się, że prezydent Warszawy jest niestrudzony. Znów wsiadł do tramwaju. Czyżby naprawdę zaczął jeździć transportem publicznym?
Otóż nie! Tym razem pojawił się w komunikacji miejskiej, żeby nagrać rolkę. A w niej oczywiście całą masę pochlebstw na swój temat. Jak zwykle wyszło sztucznie i nienaturalnie, ale internauci zwrócili uwagę na jeszcze jedną rzecz.

Rafał Trzaskowski wygląda na bardzo zmęczonego. I o ile w kampanii wyborczej jeszcze momentami wyglądał na dziarskiego, o tyle teraz uleciały z niego resztki energii.
Ale wróćmy do tele... tfu... komunikacji miejskiej. Okazuje się, że okazją do przechwałek jest Europejski Tydzień Mobilności, który właśnie trwa. Film promujący własną osobę Trzaskowski zakończył zdaniem:
Do zobaczenia na trasie.
Jak sądzicie, uda Wam się naprawdę spotkać w tramwaju prezydenta Warszawy?

Wielu warszawiaków komentuje z przekąsem, że szansa na takie spotkanie jest równie duża jak na to, że prezydent samodzielnie stanie w kolejce po bilet miesięczny.
Zwykli pasażerowie codziennie borykają się z zatłoczonymi składami, opóźnieniami i awariami, a Trzaskowski pojawia się w tramwaju tylko wtedy, gdy to wygodne pod względem wizerunkowym.