Technologia to nie cel, a narzędzie. Lekcja pragmatyzmu z Waszyngtonu

W świecie zdominowanym przez hasła takie jak AI, blockchain czy komputery kwantowe, łatwo zapomnieć o podstawowej zasadzie: technologia ma służyć rozwiązywaniu realnych problemów, a nie być celem samym w sobie. Taki pragmatyczny i odświeżający ton wybrzmiał podczas panelu o nowych technologiach na szczycie polsko-amerykańskim organizowanym przez Telewizję Republika a jego główną orędowniczką była Justyna Orłowska, była pełnomocniczka ds. GovTech w KPRM.

2 minut czytania

Podczas gdy inni paneliści skupiali się na potencjale i skali rewolucji krypto, Orłowska sprowadziła dyskusję na ziemię. Na pytanie o standaryzację i upowszechnianie technologii blockchain w Polsce, odpowiedziała w sposób, który mógł zaskoczyć entuzjastów cyfrowych walut. Podkreśliła, że punktem wyjścia dla rządu nigdy nie powinna być fascynacja konkretnym rozwiązaniem, lecz identyfikacja rzeczywistego wyzwania.

„Nasze podejście jest takie, że technologia sama w sobie jest drugorzędna. Najważniejsze jest pytanie: jakie są wyzwania? I teraz, kiedy zidentyfikujemy wyzwania, jesteśmy w stanie podejmować decyzje, w jakim zakresie, jakie technologie wdrażać. Jeśli mowa o technologii Blockchain, to niekoniecznie jest to najlepsza technologia dla każdego problemu. Może taki przykład: wyzwanie zbiórki odpadów w Świdniku, mieście nieopodal Lublina. (...) Okazało się, że nie Blockchain, nie technologie kwantowe, nie sztuczna inteligencja, a zwykłe arkusze Excela potrafią być rozwiązaniem problemu” – przyznała Orłowska.

Ten przykład, choć prosty, doskonale ilustruje filozofię, która powinna przyświecać każdej cyfrowej transformacji, zwłaszcza w sektorze publicznym. Chodzi o efektywność i skuteczność, a nie o pogoń za technologicznymi nowinkami. Orłowska wielokrotnie podkreślała tę fundamentalną zasadę, która jest kluczem do unikania kosztownych i niepotrzebnych wdrożeń. Jak sama stwierdziła, podsumowując swoją myśl:

„Chcę powiedzieć, że trzeba dobrać rozwiązanie do problemu”.

Ta perspektywa rzuca nowe światło na rolę państwa w erze cyfrowej. Nie ma ono być bezkrytycznym promotorem każdej nowej technologii, ale mądrym diagnostą, który najpierw precyzyjnie określa problem, a dopiero potem szuka odpowiednich narzędzi do jego rozwiązania. Ta metodyka jest uniwersalna i powinna być stosowana na każdym szczeblu administracji, od lokalnych samorządów po centralne instytucje.

„Rząd powinien najpierw identyfikować problemy, a później szukać dla nich rozwiązań” – oceniła była pełnomocniczka.

Relacja z waszyngtońskiego panelu to zatem nie tylko opowieść o przyszłości finansów, ale przede wszystkim ważna lekcja pragmatyzmu. Pokazuje, że w dobie oszałamiającego postępu technologicznego największą wartością nie jest dostęp do najnowszych gadżetów, ale umiejętność zadawania właściwych pytań i dobierania adekwatnych odpowiedzi. Czasem najlepszą z nich wciąż może być stary, dobry arkusz kalkulacyjny.