Choć wpis został już usunięty, to pozostaje niesmak i pytanie: kogo chciał obrazić europoseł? Dwóch prezydentów? Amerykańskich pilotów? A może tragicznie zmarłego polskiego majora, bo to właśnie jemu, w hołdzie, odbywał się przelot samolotów F-35. W kogo tym razem chciał symbolicznie uderzyć polityk, który kiedyś złamał szczękę własnej matce?

„Szon patrol” — przemoc w kamizelce
Trend „Szon patrol” narodził się na TikToku jako pozornie żartobliwa akcja. Nastolatkowie — często chłopcy w odblaskowych kamizelkach — nagrywają i fotografują dziewczynki, które ich zdaniem „wyglądają wyzywająco”. Materiały trafiają do sieci z szyderczymi podpisami i wulgarnymi hasztagami. Słowo „szon” to pogardliwe określenie kobiety, wywodzące się od wulgarnego „ku**iszon”.
To nie jest młodzieżowa moda. To przemoc. Psychologowie alarmują: ofiary mierzą się z lękiem, depresją, izolacją społeczną. Dziewczynki boją się chodzić do szkoły, a niektóre z nich trafiają pod opiekę psychiatryczną. Co gorsza, w „patrolach” biorą udział także dziewczyny — często po to, by uniknąć wykluczenia.
Marianna Schreiber: „Moja córka boi się iść do szkoły”
Jedną z pierwszych osób publicznych, które otwarcie potępiły „Szon patrol”, była Marianna Schreiber. Jako matka dziewczynki, nie kryła emocji:
„To nie jest żadna akcja społeczna. To jest upokarzanie dzieci. Moja córka boi się iść do szkoły, bo wie, że ktoś może ją nagrać. To jest chore.”
Jej apel odbił się szerokim echem, ale nie wszyscy politycy odpowiedzieli tak, jak oczekiwano.
Biedroń i „szon patrol” — przypadek czy manifest?
3 września 2025 roku, w dniu wizyty prezydenta Nawrockiego w Białym Domu, na oficjalnym profilu Roberta Biedronia na platformie X pojawił się wpis:
„Szon patrol na posterunku…”
— podpisany pod zdjęciem polskiego i amerykańskiego przywódcy.
Wpis zniknął po około 30 minutach, a Biedroń przeprosił, tłumacząc, że to „nieudany żart jego asystenta”. Ale czy naprawdę nie wiedział, co pojawia się na jego oficjalnym profilu? Czy osoba publikująca w jego imieniu nie zna jego poglądów? Czy to nie jest forma cichego przyzwolenia?
Dziennikarz Paweł Kapusta skomentował:
„To splunięcie na pamięć polskiego pilota, który zginął. Autentycznie się brzydzę.”
Z kolei Jakub Wiech dodał:
„To jest dzicz i barbaria. Wpis, który powinien wykluczyć z debaty publicznej.”

Przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć
To nie pierwszy raz, gdy wokół Biedronia pojawiają się kontrowersje. W przeszłości media donosiły o incydencie, w którym miał złamać szczękę własnej matce. Choć chroni go immunitet, pytanie o odpowiedzialność, nie tylko prawną, ale społeczną i moralną, pozostaje aktualne. Bo nawet jeśli wpis rzeczywiście opublikował asystent, to osoba ta działa w jego imieniu, za jego zgodą, w jego stylu.

Pytania, które nie mogą pozostać bez odpowiedzi
• Czy polityk, który nie kontroluje własnych komunikatów, powinien reprezentować nas, obywateli?
• Czy przeprosiny wystarczą, gdy wpis godzi w pamięć zmarłego pilota i jednocześnie nawiązuje do przemocy wobec dzieci?
• Czy milczenie wobec „Szon patrolu” nie jest formą przyzwolenia, a wręcz jego promowania?
W czasach, gdy dzieci boją się chodzić do szkoły, a dziewczynki są publicznie wyśmiewane i stygmatyzowane, potrzebujemy odwagi, nie ironii. Potrzebujemy polityków, którzy będą bronić najsłabszych — nie tych, którzy chowają się za plecami asystentów. Bo nawet jeśli wpis zniknął, jego echo wciąż uderza.