Ewa Rubasińska-Ianiro to stylistka gwiazd, komentatorka modowa i ekspertka od wizerunku, która ostatnio zasłynęła z oceny stylizacji Marty Nawrockiej — Pierwszej Damy RP. W rozmowie z mediami porównała ją do Kory, pochwaliła za „subtelne proporcje” i „francuską elegancję”, ale… kilka dni później zmieniła ton i zaczęła wytykać błędy:
„Nogawki za wąskie. Nie wystawiamy oceny, ale dajemy malutkie upomnienie.”
Internauci nie wytrzymali. W sieci pojawiły się komentarze typu:
„Stylistka wygląda jakby sama potrzebowała stylistki”.

Internauci zauważyli, że stylizacja Nawrockiej jest elegancka, nowoczesna, wyważona. A nogawki? Dokładnie takie, jakie noszą dziś ikony stylu:
• Victoria Beckham – jej kolekcje na 2025 rok to festiwal odsłoniętych kostek,
• Hailey Bieber – wąskie, krótkie spodnie + buty typu loafersy to jej codzienny strój,
• Zendaya – na pokazie Fendi w Mediolanie miała spodnie o długości 7/8 i nikt nie śmiał jej „upominać”.

Grzywka a'la Wintour
Ewa Rubasińska-Ianiro od lat przedstawia się jako „stylistka gwiazd”, „ekspertka od wizerunku” i „kreatorka stylu”. Ale jeśli jej grzywka miała być hołdem dla byłej już redaktor naczelnej Vogue, Anny Wintour, to wyszło raczej jak wiejsko-retuszowana wersja z nutą fryzjerskiego dramatu z lat 2000.

Stylizacyjne wpadki, które pamiętamy
Rubasińska-Ianiro ma na koncie kilka spektakularnych modowych katastrof:
• Edyta Górniak w cekinowym kombinezonie z frędzlami na festiwalu w Opolu — wyglądała jak disco-kaktus z planu „Gwiezdnych Wojen”
• Katarzyna Skrzynecka w sukni z tiulem i koronką, która przypominała zasłonę z lat 80. — stylizacja, która powinna mieć własne ostrzeżenie.

A mimo to pani Ewa śmie wystawiać „malutkie upomnienie” Pierwszej Damie, która wyglądała jak z okładki.
W świecie, gdzie każdy może być ekspertem, a każda nogawka może wywołać debatę, Marta Nawrocka pokazuje, że klasa nie potrzebuje korekty. A stylistka? Cóż — może czas na „malutkie upomnienie” dla niej. Za okulary w studiu, za ton mentorski i za to, że próbowała poprawiać kobietę, która wyglądała jak z okładki „Vogue Polska”.