Na TikToku i Instagramie trwa estetyczna rewolucja. Hasztag #quietluxury przekroczył już 95 milionów wyświetleń, a influenserki, celebrytki i projektanci prześcigają się w stylizacjach, które wyglądają jakby kosztowały fortunę… ale bez jednego widocznego logo.
Cichy luksus: snobizm w beżu czy nowa elegancja?
Quiet luxury — brzmi jak oksymoron, ale to właśnie ten trend zdominował wybiegi, Instagram i… polskie ulice. Minimalizm 2.0, który nie krzyczy logotypem, ale szepcze jakością. Czy to tylko moda dla wtajemniczonych, czy może styl, który naprawdę ma sens?
Co to właściwie jest „quiet luxury”?
• To moda bez logo — żadnych krzykliwych emblematów, żadnych „LV” na klamrach.
• Liczy się jakość materiału: kaszmir, jedwab, wełna z merynosów.
• Kolory? Beż, szarość, granat, biel, czerń — czyli paleta, która nie męczy wzroku.
• Stylizacje są proste, ale mistrzowsko skrojone — jakby mówiły: „mam klasę, ale nie muszę jej udowadniać”.
„Czy wystarczy mieć dużo pieniędzy, żeby dobrze się ubrać?”
— pyta TikTokerka z kanału Rozmowy w Dresie.
„Quiet luxury to styl, który nie emanuje bogactwem, ale jakością”
— pisze Ewa Musiela na blogu Modivo.

Cichy luksus kontra bazarowy lans: dlaczego cekinowa czaszka to dziś obciach, a Elitarny Łobuz rośnie w siłę
Jeszcze niedawno wystarczyło założyć bluzę z wielkim logo, pasek z klamrą jak z wrestlingu i wrzucić selfie z Moëtem w klubie, żeby uchodzić za „stylowego”. Dziś? To estetyczny wstyd. Świat mody, kultury i stylu życia powiedział „dość” — i wskazał nowy kierunek: cichy luksus.
„Jeśli twoja koszulka mówi więcej niż ty — to nie jest luksus, to desperacja”
— pisze @millennialwealthsarah na TikToku.
Serial „Sukcesja” zmienił wszystko
„Succession” (pol. „Sukcesja”) nie tylko zdobył nagrody — on zdefiniował nową estetykę. Kaszmirowe swetry, garnitury szyte na miarę, zegarki warte majątek — ale wszystko bez etykiety. To właśnie „quiet luxury”: styl, który mówi szeptem, ale słychać go wszędzie.
Bohater serialu, Kendall Roy nosi baseballówkę Loro Piana za 500 dolarów, ale nikt nie wie, że to Loro Piana. Bo kto wie, ten wie.
Polska wersja cichego luksusu? Elitarny Łobuz
W Polsce twarzą tej estetyki stał się Elitarny Łobuz, czyli Tomasz Roy-Szabelewski — influencer, który z przymrużeniem oka uczy savoir-vivre’u, punktuje modowe wpadki gwiazd i pokazuje, jak wygląda życie w Konstancinie.
„Jeżeli chcesz się nauczyć taniego, wulgarnego lansu, to nie jest to kanał dla ciebie. Zapraszam cię do świata dyskretnej klasy elit i szyku starych pieniędzy”
— mówi w jednym z viralowych filmów.
Jego TikTok obserwuje ponad 320 tys. osób, a Instagram niemal 300 tys. i liczby rosną. Bo Polacy zaczynają rozumieć, że prawdziwy luksus nie krzyczy.

Klasyka bez krzyku
Jeszcze niedawno „quiet luxury” był domeną takich postaci jak Kasia Tusk. Stonowane kolory, perfekcyjnie dobrane tkaniny, zero logotypów, maksimum wyczucia. Dziś doskonałym przykładem kobiety, która reprezentuje cichy luksus w praktyce, jest Anna Popek. Jej styl to:
• klasyczne płaszcze w stylu trencza,
• eleganckie sukienki o prostych fasonach,
• dodatki dobrane z wyczuciem, bez ostentacji
Popek nie epatuje markami, le zawsze wygląda jakby wyszła z katalogu „elegancja z klasą”. To styl, który nie potrzebuje logo, by mówić „jestem na poziomiePodobnie Michał Rachoń, choć bardziej formalny niż modowy, prezentuje się w garniturach, które nie epatują marką, ale są dobrze skrojone i wyważone.
Rutkowscy: jak nie robić luksusu
Na drugim biegunie mamy Krzysztofa Rutkowskiego i jego żonę Maję — duet, który pokazuje, że pieniądze to nie to samo co styl. Złote łańcuchy, fryzury jak z kreskówki, białe garnitury i „żywopłot” na głowie. To estetyka, która krzyczy „patrzcie na mnie!”, ale nie mówi nic o klasie. Rutkowscy to przykład, że ostentacja bez wyczucia może łatwo zamienić się w karykaturę luksusu.


Old money to już przeszłość. Cichy luksus to przyszłość. To styl dla tych, którzy nie muszą niczego udowadniać — bo już wszystko mają. Więc krzyczące loga, fotki z Dubaju i wypożyczonego do zdjęć jeta, to dziś synonim totalnego obciachu i braku gustu. Cichy luksus to nie tylko moda. To wystawy w muzeach, kolacje w restauracjach bez szyldu, wakacje w posiadłości w Toskanii zamiast resortu w Dubaju. To czytanie „Dwutygodnika” zamiast scrollowania Instagrama. To znajomość sztuki współczesnej, a nie tylko nazw marek. Ale czy Polacy naprawdę rozumieją ten trend? Czy umiemy odróżnić klasę od krzykliwego bogactwa?