Sprawa tajemniczej śmierci dziennikarza. Dobrze, że Emilian Kamiński nie doczekał finału

Tajemnicza śmierć Bohdana Gadomskiego (+ 71 l.), znanego dziennikarza, która wstrząsnęła krajem w marcu 2020 roku, po latach doczekała się finału w sądzie. Prawomocny wyrok w tej sprawie budzi jednak ogromne kontrowersje, a przyjaciele zmarłego nie kryją rozgoryczenia. „Emilian Kamiński (+ 70 l.), który całym sercem wspierał nas w walce o sprawiedliwość, przewraca się teraz w grobie” – komentują.

4 minut czytania
Wikipedia/AKPA

Śmierć Bohdana Gadomskiego

Sprawa śmierci Gadomskiego od początku budziła emocje. Dziennikarz, zmagający się z chorobą, pozostawał pod opieką śpiewaka operowego Borysa Ł. i jego żony Haliny K.-Ł. To oni, według ustaleń sądu, nieumyślnie doprowadzili do zgonu 71-latka, podając mu zbyt dużą dawkę insuliny. W 2020 roku media obiegła informacja o zaginięciu Gadomskiego – w poszukiwania zaangażowali się wówczas artyści, m.in. Justyna Sieńczyłło i Emilian Kamiński. Wkrótce potem potwierdzono tragiczny finał.

Trójka dzieci, zagadkowa śmierć i gigantyczny majątek do podziału... Rozpęta się piekło?!

Proces toczył się przez półtora roku w łódzkim Sądzie Okręgowym. Prokuratura zarzucała parze opiekunów nieumyślne spowodowanie śmierci, choć pojawiały się sugestie, że mogło być to działanie celowe. Wątpliwości budził także testament Gadomskiego, w którym cały majątek zapisał Borysowi Ł. i Halinie K.-Ł. Wcześniejszy wyrok skazał Borysa Ł. na rok i pięć miesięcy więzienia, a Halinę K.-Ł. na trzy miesiące pozbawienia wolności i dziewięć miesięcy prac społecznych. Obie strony odwołały się od decyzji.

Bohdan Gadomski/ Wikipedia

Zapadł prawomocny wyrok

Sąd Apelacyjny w Łodzi podtrzymał wyrok wobec Borysa Ł. i zmienił karę Halinie K. na siedem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata okresu próbnego.

Nowy werdykt jest prawomocny, ale dla przyjaciół Gadomskiego to kpina ze sprawiedliwości.

„Niestety, mamy kolejny raz do czynienia z niesprawiedliwością. Walczyliśmy z Arturem o wyjaśnienie tej sprawy, wierząc, że sprawiedliwości stanie się zadość, ale niestety - bezprawie, obojętność, znieczulica i brak empatii dały właśnie taki efekt”

– mówi Katarzyna Śmiechowicz.

Alkohol, narkotyki, wyrok, śmierć... Syn Daniela Olbrychskiego przeszedł prawdziwe piekło. I przemianę! A co z wnukiem?

Aktorka podkreśla, że wyrok jest tym bardziej bolesny, bo Gadomski nie miał bliskiej rodziny, co mogło wpłynąć na przebieg sprawy.

„Wciąż nas pytają ludzie, dlaczego podjęliśmy się tej walki. Wielu ludzi nie rozumie, że można w imię przyjaźni i zwykłej, ludzkiej przyzwoitości działać na rzecz innego człowieka”

– dodaje.

Śmiechowicz nie kryje też oburzenia wykorzystywaniem nazwiska Gadomskiego przez oskarżonych:

„Nie podoba mi się wykorzystywanie nazwiska Gadomskiego przez oskarżonych. (…) Po czterech latach nierównej walki my - bezinteresownie działający przyjaciele, a przede wszystkim Artur Gotz i ja, Oktawia Dubert i Agnieszka Chrzanowska, którzy rozpoczęliśmy ten proces - jesteśmy totalnie zażenowani wynikiem sprawy. Z pewnością śp. Emilian Kamiński, który był częścią naszej grupy, przewraca się teraz w grobie, bo to prawdziwa hańba, że ludzie, którzy przyczynili się do śmierci redaktora, otrzymują karę nieadekwatną do swoich czynów”.
Bohdan Gadomski /Wikipedia

Przyjaciele Gadomskiego komentują

Artur Gotz, który przyjaźnił się z Gadomskim od 2015 roku, również nie szczędzi gorzkich słów:

„Długo by opisywać, ale nie podoba mi się wykorzystywanie nazwiska Gadomskiego przez oskarżonych. Przykry jest fakt, że ci ludzie przyczynili się do śmierci Bohdana i nadal walczą o spadek, o jego majątek. Oskarżeni stali się właścicielami czteroosobowego grobu, w którym spoczywa śp. Bohdan Gadomski, i kolejnego grobu jego rodziców”.

Przyjaciele, wśród nich także Oktawia Dubert i Agnieszka Chrzanowska, czują się zdradzeni po czterech latach walki. „Ten wyrok to policzek dla pamięci Emilian Kamińskiego” – podsumowuje Śmiechowicz.

Wiesław i Maria Gołasowie - nawet śmierć nie była w stanie ich rozdzielić

Sprawa Bohdana Gadomskiego pozostaje symbolem niewyjaśnionych pytań i niesprawiedliwości, która – jak twierdzą bliscy – nigdy nie doczekała się należytego rozliczenia.