Teraz kapitan przebywa na hiszpańskiej wyspie Teneryfa, na Oceanie Atlantyckim. Listopad to miesiąc, w którym ocean się uspakaja, cichną huragany i kapitan będzie mógł wyruszyć w swój samotny rejs.

Przygotowywał się do niego przez ostatnie kilka lat. Nie bez problemów. Jak choćby ten sprzed roku, gdy na jachcie Polonez, którym miał wyruszyć, wybuchł pożar. Ostatecznie, kapitan w rejs popłynie na jachcie Meteor, który już czeka na niego, na Teneryfie. Krzysztof Baranowski przyznaje, że samotny rejs to dla niego także forma terapii po śmierci ukochanej żony, Bogumiły Wander.

„Jedna z przyczyn, dla której nie waham się ruszyć w rejs, to jest też jakby terapia. Byliśmy w różnych rejsach razem, co jest dość niezwykłe, jeśli chodzi o taką damę telewizyjną — ale spotykaliśmy się w pół drogi. Tak samo dla mnie niezwykłe jest to, że chodziłem na czerwony dywan i na ściankę się fotografować, bo to zupełnie nie leży w mojej naturze. Trzeba wszystko przeżyć — i tak te cztery lata były ciężkie”
– wyznał Krzysztof Baranowski w jednym z wywiadów, mając na myśli chorobę żony na Alzheimera.

Ukochaną ma w sercu
Bogumiła Wander zmarła w lipcu zeszłego roku. Kapitan specjalnie nie obchodził rocznicy śmierci ukochanej. Nie lubi też chodzić na cmentarz. Bez tego czuje każdego dnia jej obecność. A na oceanie, sam na sam z horyzontem jeszcze mocniej to odczuwa.

„Bogusia jest ciągle ze mną, mam ją w sercu, także jakby się nie rozstajemy. Wyruszam na ocean, myślę, że tam możemy się spotykać, ale na cmentarz często nie lubię chodzić, bo dla mnie to jest tylko gest. Chodzi o to, co ma się w sercu. A pójść na cmentarz zawsze można, szczególnie jak ludzie patrzą, że człowiek tam bywa. Ja mam perspektywy i patrzę w przyszłość”
– mówi kapitan Baranowski.
Bogumiła Wander i Krzysztof Baranowski spędzili ze sobą ponad 40 lat. I, choć ostatnie lata choroby ukochanej bardzo ją zmieniły, kapitan przyznaje, że zapamiętał żonę jako piękną kobietę.

„Byłem mężem najpiękniejszej kobiety w Polsce. To nie to, że ja to mówię — ale wszyscy widzieli! Bo to była uznana gwiazda, a zupełnie taką gwiazdą nie była w życiu domowym. Ciepła, miła kobieta”
— wspomina pan Krzysztof.


Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze