O tym, że posłowie lubią szastać publicznymi pieniędzmi wiemy nie od dziś. Okazuje się jednak, że ich koledzy z Senatu także miewają lekką rękę do wydatkowania pieniędzy z podatków Polaków.
Suma robi wrażenie
Nestor w Izbie Wyższej, senator Platformy Obywatelskiej Bogdan Borusewicz, uwielbia jeździć taksówkami.

Jak wynika z danych Kancelarii Senatu, w 2024 roku wydał na taryfy ponad 10 tysięcy złotych! To suma, która robi wrażenie nawet wśród parlamentarzystów, przyzwyczajonych do szerokiego wachlarza przywilejów.
Przypomnijmy, senatorowie i posłowie mają do dyspozycji publiczne środki na utrzymanie biur, wynajem lokali, obsługę prawną czy koszty podróży. To od nich zależy, jak podzielą pieniądze. Borusewicz postawił na taksówki. Efekt? Każdy kurs, każdy rachunek pokryty z kieszeni podatnika.
A zwykły Kowalski liczy każdy grosz
O ile pojedynczy przejazd można uzasadnić koniecznością szybkiego dotarcia na spotkanie czy wydarzenie, o tyle cała kwota budzi pytania. Borusewicz nie jest nowicjuszem w polityce. Były marszałek Senatu dziś jest jednym z filarów Platformy Obywatelskiej. Tym bardziej takie wydatki zwracają uwagę.

Wizerunkowo wygląda to po prostu źle. Polityk z wieloletnim doświadczeniem korzysta z pieniędzy publicznych na komfortowe przejazdy, podczas gdy zwykły obywatel liczy każdy grosz.
To nie pierwszy raz, kiedy wydatki parlamentarzystów stają się tematem publicznej dyskusji. System ryczałtów i zwrotów kosztów daje dużą swobodę, ale jednocześnie otwiera drzwi do pytań o to, czy politycy traktują pieniądze podatników zbyt lekko. Sprawozdania są dostępne, ale trudno w nich znaleźć szczegóły. Nie wiadomo, gdzie, kiedy i w jakim celu odbywały się kursy. Zostaje tylko suma końcowa i domysły.
Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze