Przez lata Royal Lodge w Windsorze był dla Sarah Ferguson miejscem bezpieczeństwa i rodzinnych wspomnień. To tam wychowywała córki, to tam próbowała odbudować swoje życie po rozwodzie. Teraz musi go opuścić – i to nie z własnej woli. Czy księżna zostanie teraz na przysłowiowym „lodzie”?
Sarah Ferguson stoi przed trudnym okresem – bez tytułu, bez stałego wsparcia królewskiego i bez pewnego domu.

Miłość, która kosztowała zbyt wiele
Sarah Ferguson nigdy nie odcięła się od księcia Andrzeja. Choć ich małżeństwo zakończyło się dawno temu, pozostała u jego boku. W dalszym ciągu pozostała lojalna, wierna i wspierająca. Ale książę Yorku, uwikłany w skandale i odcięty od królewskich obowiązków przez Karola III, stracił nie tylko reputację, ale i swoje wpływy. A wraz z nim – straciła ona.

„Przerażona i niezwykle nerwowa”
Jak podaje Closer.fr, Sarah Ferguson jest dziś przerażona i bardzo zdenerwowana. Po odebraniu tytułów księciu Andrzejowi i formalnym zakończeniu roli Sarah Ferguson jako „księżnej Yorku”, nie przysługuje jej finansowanie z budżetu królewskiego.

Perspektywa opuszczenia Royal Lodge, gdzie mieszkała przez lata razem z księciem Andrzejem, sprawia, że czuje się rozbita i pozbawiona gruntu pod nogami. Bo dla niej to nie tylko przeprowadzka ale symboliczny koniec epoki, w której była częścią królewskiego świata. Media sugerują, że może zamieszkać w mniejszym domku na terenie Sandringham, ale nie ma oficjalnego potwierdzenia.

Z czego będzie żyć?
Bez wsparcia rodziny królewskiej, Fergie musi polegać na własnych źródłach dochodu. A są nimi książkach dla dzieci, wystąpienia publicznych i kontrakty medialne. Choć wciąż jest rozpoznawalna, to jej sytuacja finansowa daleka jest od stabilnej. Zapewne do innego poziomu życia była przyzwyczajona przez lata.
Sarah Ferguson wybrała życie u boku księcia, który pogrążył się w skandalach. Andrzej pociągnął ją w dół za sobą – a dziś księżna Yorku musi udowadniać, że potrafi przetrwać bez królewskiego parasola.


Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze