Na InstaStories dziennikarka ostro skomentowała sytuację na pokładzie:
„To, ile kompletnie pijanych, zachowujących się jak bydło, śmierdzących alkoholem (i nie tylko), ludzi leci takim lotem, to jest niewiarygodne”.
Hajduk zwróciła także uwagę na to, że linie lotnicze skupiają się na mało istotnych detalach, a ignorują sprawy kluczowe dla bezpieczeństwa:
„Super, że mierzycie ludziom walizki podręczne w jakichś upokarzających stelażach, szkoda, że nie weryfikujecie trzeźwości pasażerów”.


Jej relacja spotkała się jednak z mieszanym odbiorem w sieci. Oprócz głosów poparcia pojawiło się również wiele krytycznych komentarzy.
„Nie każdy musi podróżować klasą biznes. Leci się tanimi liniami, to trzeba się liczyć z tym, że bywa różnie”
– napisał jeden z użytkowników.
„Ludzie lecą z wakacji, bawią się, są głośni – nie każdy musi siedzieć sztywno i w ciszy. Trochę dystansu”
– zauważyła inna osoba.
„Jeśli ktoś jest faktycznie agresywny czy zagraża innym, powinno się reagować. Ale czepianie się zapachu czy humoru ludzi wracających z urlopu wygląda snobistycznie”
– dodano w jednym z komentarzy.

Nagłośnienie sprawy przez Sandrę Hajduk z jednej strony zwraca uwagę na problem nietrzeźwych pasażerów na pokładach samolotów, co faktycznie może wpływać na bezpieczeństwo i komfort podróży. Z drugiej – jej ostry ton i ogólne uogólnienia spotkały się z zarzutem elitaryzmu i braku wyrozumiałości.
Warto pamiętać, że podróżowanie tanimi liniami to doświadczenie dostępne dla każdego, z całym jego kolorytem i różnorodnością zachowań.
