Podczas jednej z zagranicznych eskapad do stolicy Tajlandii, Krzysztof Rutkowski zorientował się, że jest potajemnie filmowany przez nieznaną kobietę.

Jak relacjonował, dziewczyna siedziała nieopodal, udając obojętność, a tymczasem cały czas trzymała w rękach iPada, którym go nagrywała. Gdy sytuacja zrobiła się zbyt oczywista, detektyw postanowił zadziałać zdecydowanie.
W Bangkoku, Bogocie, Cali, Kartagenie - to są miejsca, w których łapię odrobinę anonimowości, ale też nie do końca. Też muszę uważać. Siedziałem sobie w Bangkoku, w restauracji, na tarasie. Podeszła para. Nagle dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie wyjęła iPada i udawała, że czegoś szuka. Zwróciłem na to uwagę, wstałem, podszedłem do niej. Wziąłem tego iPada do ręki i spytałem, dlaczego mnie nagrywa
- opowiada detektyw. Dalej było jeszcze ciekawiej:
Ona zaczęła płakać. A ja mówię: Ty wiesz, że za to będziesz siedziała?! Robisz to z ukrycia, a ja sobie nie życzę.

Okazało się, że ojciec tej dziewczyny był wysoko postawioną osobą w jednej z mundurowych instytucji w Polsce.
To dobrze, bo tam pracują też moi koledzy. Może porozmawiamy sobie z tatą na temat tej sytuacji?
- skwitował Rutkowski.
Obejrzyjcie całą rozmowę nagraną specjalnie dla BlaskOnline. Wywiad prowadzi Aleksandra Gołda: