Rozwód za pasem, ale czy uczucia do Kaczorowskiej wygasły? Maciej Pela REAGUJE

Rozstanie Agnieszki Kaczorowskiej i Macieja Peli to wciąż temat, który rozgrzewa opinię publiczną. Nie tylko tę "ciekawską" część. Niebawem były mąż tancerki postanowił zabrać głos na tematy, które nurtują zainteresowanych. Jednak skwitował: - To męczy... Co miał na myśli?

1 minuta czytania

Dwa miesiące temu w przestrzeni medialnej pojawiła się informacja o tym, że małżeństwo Agnieszki Kaczorowskiej oraz Macieja Peli przejdzie do historii. Sześcioletnia wspólna historia ma się zakończyć.

I choć obie strony mówiły wówczas wprost, iż nie zamierzają komentować w mediach okoliczności oraz powodów takiej decyzji - zdało się to na nic.

Jedna i druga strona niejednokrotnie zabrały już głos w tej sprawie. Co więcej, zarówno Kaczorowska, jak i Pela, pozwalają sobie na pewne kąśliwości - w mediach społecznościowych.

Pela aktywny w sieci

Nie ulega wątpliwości fakt, że w ostatnim czasie, za chwilę były małżonek Kaczorowskiej, stał się niezwykle aktywny właśnie w przestrzeni social mediów.

Z okazji wejścia w nowy rok, postanowił zorganizować serię pytań i odpowiedzi, zwaną "Q&A". I choć nie musiał, odniósł się kolejny raz do swojej nowej rzeczywistości - bez Kaczorowskiej u boku.

Jeden z obserwatorów zapytał o to, czy tancerza "nie męczy życie na dwa domy".

Odpowiedź brzmiała następująco:

Domy/hotele/hotele... Męczy. [...] Ale trudno, trzeba się trochę przemęczyć. Będzie lepiej.

Uczucia wciąż nie zgasły?

Tego pytania chyba nie mogło zabraknąć. I dokładnie - inny użytkownik platformy Instagram, postanowił zapytać o to, czy Peli udało się "odkochać w Agnieszce".

Odpowiadając, tancerz wspomniał o domniemanej zdradzie, jakiej miała dopuścić się jego żona. A jak przypominamy, do tego skoku w bok miało dojść w trakcie nagrań do drugiego sezonu programu "Królowa przetrwania" - w tajskiej dżungli,

Obecnie uczucia zostały w pewien sposób otępione

 - odparł. 

I dodał:

Na to, że godzę się z zakończeniem relacji miał wpływ zapewne fakt, że we wrześniu wylał się na mnie kubeł zimnej wody. To, jakie - a przede wszystkim kiedy - miały miejsce pewne wydarzenia, było liściem w papę. I dobrze, bo dzięki temu szybko się podniosłem.