To, co od miesięcy żyło w komentarzach, zostało w końcu powiedziane wprost. Sebastian Staszewski, dziennikarz sportowy i autor książki „Lewandowski. Prawdziwy, w programie „Rymanowski Live” opowiedział o tym, jak bachatowe filmiki Anny Lewandowskiej odbiły się na samym Robercie. I nie owijał w bawełnę.

Mam wrażenie, że Robertowi nikt długo nie chciał powiedzieć prawdy, że to jest za daleko, że niektóre filmiki Ani - to nie trzeba pokazywać, ale w końcu ta prawda zaczęła do Roberta docierać i skończyła się awanturą w domu, rozmową bardzo emocjonalną, w której padły słowa mające przystopować pewne rzeczy
- powiedział Staszewski.
Chodzi o bachatę, czyli taniec, który „Lewa” trenuje od 2022 r. Po przeprowadzce do Hiszpanii żona napastnika Barcelony regularnie wrzucała do sieci nagrania ze zmysłowego tańca. A jego elementami był bliski kontakt, hiszpańscy instruktorzy, mocne figury.

Internet oszalał. Duże zasięgi, mnóstwo lajków, ale też fala komentarzy ocierających się o insynuacje. Z tych nagrań zaczęły powstawać memy. I, jak dziś ujawnia Staszewski, memy nie zostały w sieci. Trafiły prosto do szatni reprezentacji.
Roberta nie tylko bolało, że z niego się śmiali, ale było też tam dużo nieeleganckich sugestii relacyjnych, że Ania z tymi hiszpanami gdzieś jeździ i nie wiadomo co jeszcze robi, to przecież jest bolesne. Komentarze to było dno, ale Robert w końcu postawił tamę i powiedział: Ania wrzucaj tego mniej, uważam że dobrze Robert zrobił, przy czym jednocześnie trzymam kciuki, żeby Ania rozwijała tę pasję bo taniec to akurat piękna pasja
- zdradził Staszewski.







Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze