Koniec z miesiącami tożsamościowymi, biurami DEI, facetami w sukienkach. Koniec z kultem zmian klimatu. Koniec z podziałami, rozpraszaniem i złudzeniami płciowymi. Koniec ze śmieciami
- podczas mocnego wystąpienia Pete Hegseth nie gryzł się w język. Sekretarz wojny przed głównym dowództwem amerykańskiej armii ogłosił szereg reform, które mają odmienić jej kulturę i strukturę. Chodzi nie tylko o poprawę sprawności, ale o powrót do „wojennego ducha”, eliminowanie tzw. politycznej poprawności i uproszczenie mechanizmów nadzoru.

Jednym z najbardziej medialnych punktów planu jest wprowadzenie restrykcyjnych standardów wyglądu i sprawności fizycznej. Koniec z żołnierzami z nadwagą, w długich włosach czy z wąsami. Wystąpienie Hegsetha wskazało jasny kierunek w armii USA: powrót do bardziej konserwatywnych regulaminów.
Jak już mówiłem i powtórzę: skończyliśmy z tym gównem. Zbyt długo awansowaliśmy zbyt wielu dowódców wojskowych z niewłaściwych powodów - ze względu na ich rasę, parytety płciowe, czy tak zwane historyczne ‘pierwsze razy’. Męczy mnie patrzenie na formacje bojowe - a właściwie na jakiekolwiek formacje - i widok grubych żołnierzy. Tak samo całkowicie niedopuszczalne jest oglądanie grubych generałów i admirałów w korytarzach Pentagonu… Koniec z brodami, długimi włosami, indywidualnym wyrażaniem siebie. Będziemy ścinać włosy, golić brody i trzymać się standardów
- postawił sprawę jasno Hegseth.

Kolejnym krokiem w planie jest restrukturyzacja personelu i uproszczenie zakupu sprzętu wojskowego. Według doniesień, reforma zakłada modyfikacje w procesach uzbrajania i akwizycji, tak by administracja miała mniejszy wpływ na działania operacyjne.
Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze