W Gdańsku polityczne skandale mają swój rytuał: najpierw awantura, potem L4, a na końcu cisza. Sylwia Cisoń, radna PO, miała wrzeszczeć na taksówkarza, rzucając w jego stronę tekst, który w każdej innej sytuacji skończyłby się medialnym linczem:
„Jak się nie podoba, to trzeba k**wa wracać do swojego kraju!”
Sylwia Cisoń, radna PO (Komisji Kultury i Praw Człowieka 😏), dyrektorka biura Barbary Nowackiej
— coolfonpl 🇵🇱 (@coolfonpl) September 13, 2025
popisuje się kulturą rynsztokową.
Leży podobno pobita na SORze. Posłuchajcie pic.twitter.com/YihNbRMCEY
Ręka rękę myje
Sprawa trafiła do prokuratury, — ale jej zawiadomienie o naruszeniu nietykalności cielesnej zostało już grzecznie umorzone.

A co z zawiadomieniem złożonym przez taksówkarza? To nadal się „analizuje”, czyli leży gdzieś w szufladzie, czeka na lepszy moment albo na to, aż wszyscy zapomną.

Radna? Nie oddała mandatu, bo po co. Zamiast tego poszła na L4 — klasyczny manewr: znikasz, nie komentujesz, przeczekujesz.
Platforma? Udaje, że nic się nie stało. Zero reakcji, zero refleksji, zero odpowiedzialności.
I tak to się kręci. Jeden krzyk, jedno zwolnienie, jedno umorzenie — i żadnych konsekwencji. W Gdańsku to już nie skandal. To styl zarządzania.
I tu wchodzi groteska na pełnej petardzie: ta sama radna, która miała obrazić obcokrajowca, promuje warsztaty przeciwko przemocy wobec kobiet. Na plakacie zaprasza na spotkanie pod hasłem „Nie dla agresji wobec kobiet!” — tyle że sama właśnie pokazała, jak wygląda agresja kobiety wobec mężczyzny. Może czas na nowy cykl warsztatów? „Mężczyźni przeciwko przemocy... radnych”?
Takie rzeczy tylko w Gdańsku i tylko w PO
Maciej Naskręt, dziennikarz, który nagłośnił sprawę, nie owija w bawełnę:
„Bijesz obcokrajowca, bierzesz L4, udajesz, że nic się nie stało. Tylko w Gdańsku i tylko w PO.”

I trudno się z nim nie zgodzić. Bo jeśli polityk może obrażać drugiego człowieka, znikać na zwolnienie i nie oddawać mandatu, to co właściwie znaczy „służba publiczna”? Gdzie kończy się polityka, a zaczyna bezkarność?

W Gdańsku, jak widać, można wszystko. Pod warunkiem koniecznym, że posiada się legitymację PO i znajomego lekarza od zwolnień. A taksówkarz? Może poczekać. Na analizę, na sprawiedliwość, na przeprosiny. Ale niech się nie spodziewa, że ktoś z Platformy się tym przejmie.
Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze