Radna PO wrzeszczy na taksówkarza: „Wracaj do swojego kraju!” i znika na L4. Mandatu nie odda, sprawa umorzona. Witamy w Gdańsku

Sylwia Cisoń, radna Platformy Obywatelskiej, miała obrazić taksówkarza słowami „Jak się nie podoba, to trzeba k**wa wracać do swojego kraju!”. Prokuratura umarza jej sprawę, ona znika na zwolnienie lekarskie, a mandat zostaje. Gdańsk, PO, i klasyka bezkarności w trzech aktach.

3 minut czytania

W Gdańsku polityczne skandale mają swój rytuał: najpierw awantura, potem L4, a na końcu cisza. Sylwia Cisoń, radna PO, miała wrzeszczeć na taksówkarza, rzucając w jego stronę tekst, który w każdej innej sytuacji skończyłby się medialnym linczem:

„Jak się nie podoba, to trzeba k**wa wracać do swojego kraju!”

Ręka rękę myje

Sprawa trafiła do prokuratury, — ale jej zawiadomienie o naruszeniu nietykalności cielesnej zostało już grzecznie umorzone.

Czy prezydent Krakowa ma własną farmę trolli jak Giertych? Publicysta ujawnia nieczystą grę. Kulisy cyfrowej ustawki właśnie ujrzały światło dzienne
Komentarze pełne zachwytów pod postami Aleksandra Miszalskiego (45 l.) to, według publicysty Grzegorza Krzywaka, nie spontaniczne reakcje mieszkańców, lecz efekt zorganizowanej akcji medialnej. Publicysta ujawnia nazwiska, powiązania i tajne instrukcje, które mają służyć jednemu celowi: budowaniu wizerunku prezydenta za pomocą cyfrowej orkiestry klakierów. W tle: grupy na WhatsAppie, ustawione reakcje i trolling na zlecenie. „Zwykli mieszkańcy nie wiedzą, że to ustawka” – mówi Krzywak.

A co z zawiadomieniem złożonym przez taksówkarza? To nadal się „analizuje”, czyli leży gdzieś w szufladzie, czeka na lepszy moment albo na to, aż wszyscy zapomną.

Instagram_sywiacison

Radna? Nie oddała mandatu, bo po co. Zamiast tego poszła na L4 — klasyczny manewr: znikasz, nie komentujesz, przeczekujesz.

Platforma? Udaje, że nic się nie stało. Zero reakcji, zero refleksji, zero odpowiedzialności.

I tak to się kręci. Jeden krzyk, jedno zwolnienie, jedno umorzenie — i żadnych konsekwencji. W Gdańsku to już nie skandal. To styl zarządzania.

I tu wchodzi groteska na pełnej petardzie: ta sama radna, która miała obrazić obcokrajowca, promuje warsztaty przeciwko przemocy wobec kobiet. Na plakacie zaprasza na spotkanie pod hasłem „Nie dla agresji wobec kobiet!” — tyle że sama właśnie pokazała, jak wygląda agresja kobiety wobec mężczyzny. Może czas na nowy cykl warsztatów? „Mężczyźni przeciwko przemocy... radnych”?

Takie rzeczy tylko w Gdańsku i tylko w PO

Maciej Naskręt, dziennikarz, który nagłośnił sprawę, nie owija w bawełnę:

„Bijesz obcokrajowca, bierzesz L4, udajesz, że nic się nie stało. Tylko w Gdańsku i tylko w PO.”
Magdalena Adamowicz lansuje się w naszyjniku wartym więcej niż pensja całej rodziny. „Wesoła wdówka zadaje szyku”
Magdalena Adamowicz (52 l.) błyszczy w naszyjniku z bursztynów, którego cena przekracza miesięczny dochód wielu polskich rodzin. Internauci nie kryją oburzenia: „Nie przystoi politykowi tak się obnosić!” – piszą. Ale zaraz dodają: „Jaki polityk? Przecież ona tylko wślizgnęła się do europarlamentu na krwi męża!”.

I trudno się z nim nie zgodzić. Bo jeśli polityk może obrażać drugiego człowieka, znikać na zwolnienie i nie oddawać mandatu, to co właściwie znaczy „służba publiczna”? Gdzie kończy się polityka, a zaczyna bezkarność?

W Gdańsku, jak widać, można wszystko. Pod warunkiem koniecznym, że posiada się legitymację PO i znajomego lekarza od zwolnień. A taksówkarz? Może poczekać. Na analizę, na sprawiedliwość, na przeprosiny. Ale niech się nie spodziewa, że ktoś z Platformy się tym przejmie.

Dołącz do dyskusji!

Podziel się swoją opinią o artykule

💬 Zobacz komentarze