Wytrzymała, naprawdę wytrzymała!
Para musiała przez kilka tygodni zmagać się z afrykańskimi realiami — pokonać ponad 2 600 kilometrów mając tylko jednego dolara dziennie na jedzenie, sen i higienę! Gawryluk nie owijała w bawełnę:
„Najtrudniej było przyzwyczaić się do niewyspania, do niejedzenia, do niekorzystania z toalety. Tak, oczywiście, że poczułam głód. […] naprawdę mieliśmy tylko jednego dolara na co dzień. Dostęp do wody był, ale jedzenie najczęściej dopiero wieczorem, kiedy znajdowało się nocleg”.
Obrazuje to liczne emocje, histerie, zmęczenie…
„Okazuje się, że jestem wytrzymała. Oczywiście, że zdarzała się histeria, bo to są emocje. Kamery widziały wszystko i nie dało się niczego udawać... człowiek jest silny”.

Relacja z mężem‑skałą
W ekstremalnych warunkach najważniejsze okazało się wsparcie. Gawryluk zdradziła:
„W Piotrku nic mnie nie zaskoczyło. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć, że ma duże pokłady cierpliwości… Jest jak skała i mnie nie zawiódł”.
Na Instagramie podsumowała podróż słowami pełnymi radości i refleksji:
„Wróciliśmy! Co to była za przygoda… Afryka Express to nie tylko krajobrazy, emocje i tempo… to też wspaniali ludzie. A teraz? Nacieszę się własnym łóżkiem, poranną kawą bez pośpiechu i zwykłą codziennością…”.

Nowy rozdział z trenerem‑lotnikiem
Życie Ewy po rozwodzie z Waldemarem Błaszczykiem (22 lata razem!) nabrało nowych barw. W czerwcu 2024 r. powiedziała „TAK” Piotrowi Domanieckiemu — trenerowi bramkarzy i pasjonatowi lotnictwa. Ich znajomość zaczęła się przypadkiem na lotnisku — on pomógł jej odnaleźć taksówkę, napisał kilka dni później — i zaczęła się magia.
O nowej miłości mówiła:
„Zachwycił mnie swoim szacunkiem, delikatnością i uważnością”.
A w wywiadach potwierdzała:
„Moje serce obecnie jest zajęte… Zdecydowanie jestem stała w uczuciach”.

Depresja, o której mówi głośno!
Choć na ekranie widzimy silną postać, za kulisami Ewa mierzyła się z trudnością — depresją:
„Jeśli naprawdę nie potrafisz myśleć dobrze, nie widzisz iskry przyjemności w niczym… to jest coś strasznie smutnego”.
Dziś apeluje: jeśli nagle w kolejce łapiesz łzy bez powodu — szukaj pomocy, nie czekaj.
Po powrocie do spokojnej codzienności Ewa i jej mąż oddają się pasjom… z dala od świateł fleszy. Wspólnie dbają o dwa daniele — Lusię i Amelkę — i odwiedzają hodowlę kotów Savannah, by pokazać, że adopcja egzotycznych zwierząt to wielka odpowiedzialność:
„Zwierzaki potrafią oddać dokładnie tyle, ile im damy”
— podsumował wzruszony Piotr.
Ewa przyznaje, że prywatne spełnienie daje jej właśnie takie, intymne życie:
„Zawodowo pracuję dużo, ale spełnienie znajduję prywatnie”.
