„A kiedy żołnierzy naszych przeprosisz?!”
Spektakl, w którym Barbara Kurdej-Szatan zagrała u boku siostry, Katarzyny Kurdej-Manii, miał być osobistym i artystycznym sukcesem. To jej własna produkcja, pełna autoironii i odniesień do głośnych wydarzeń z życia aktorki – także tych najbardziej kontrowersyjnych.
„Uwaga! Przedstawienie nie stroni od odważnych myśli, humoru i (auto)ironii”
— zapowiadano w opisie.
Publiczność była przygotowana na mocne sceny. Nikt jednak nie przewidział, że najgłośniejsze słowa padną… z samej widowni.
Wszystko działo się w kulminacyjnym momencie emocjonalnej sceny wojennej. Nagle ktoś z publiczności krzyknął na cały teatr:
„A kiedy żołnierzy naszych przeprosisz?!”.
To jawne odniesienie do głośnego wpisu aktorki z czasów kryzysu na granicy z Białorusią, kiedy nazwała funkcjonariuszy m.in. „mordercami” i „maszynami bez mózgu”. Choć nie poniosła za to konsekwencji karnych, wielu Polaków nie zapomniało jej tych słów.
Kurdej-Szatan zaskoczona
Aktorka kontynuowała grę, jakby nic się nie stało. W rozmowie z WP Film odniosła się później do sytuacji, próbując załagodzić nastroje:
„Jedna z pań na widowni powiedziała po spektaklu, że myślała, że ten atak słowny był częścią przedstawienia. Rzeczywiście, po bardzo emocjonalnej scenie wojennej, jedna starsza pani, widocznie pod wpływem właśnie ogromnych emocji, tak krzyknęła. Grałam dalej, po prostu. Czasem komuś zadzwoni telefon, czasem ktoś coś odpowie, a czasem, jak widać, krzyknie. Są to zachowania przeszkadzające całej reszcie widowni w odbiorze, ale na szczęście w tym przypadku ani nas z siostrą to nie rozproszyło, ani widowni, wręcz przeciwnie, oklaski po scenach były intensywniejsze, a na końcu owacje na stojąco”
— podsumowała Kurdej-Szatan.
Cóż...
