Premier Tusk na swoje wakacje wybrał nie byle jakie miejsce, tylko prawdziwe Château

Gdy w Polsce spadają niezidentyfikowane drony, kalendarz polityczny pęka w szwach od ważnych spotkań, a obywatele czekają na reakcję rządu — Donald Tusk, znany z zamiłowania do luksusu, wybiera odpoczynek w miejscu, które trudno nazwać skromnym. Pałac Château Des Alpilles to nie byle jakie miejsce, lecz rezydencja godna byłego „króla Europy”. We francuskiej Prowansji, premier więc znalazł idealne miejsce, by odciąć się od zgiełku spraw państwowych.

4 minut czytania
Foto:BlaskOnline/kolaż własny

Wybrana przez premiera prowansalska rezydencja Château Des Alpilles, w której doba kosztuje ok. 2500 zł., bardziej przypomina scenografię z filmu o arystokracji niż miejsce pracy dla lidera państwa, które boryka się z wieloma kryzysami. Jak zdradził nasz informator, premier bawił w pałacu otoczonym siedmiohektarowym parkiem, basenem i barem pełnym alkoholi z całego świata.

Foto:BlaskOnline

Apartamenty z klasą (i odpowiednią kasą)

Wnętrza pałacu, w których wypoczywał premier Tusk, to mariaż francuskiej elegancji z dekadencją, której nie powstydziłby się sam Ludwik XIV. Apartamenty zdobią antyczne meble, jedwabne zasłony i marmurowe łazienki. Kamienne podłogi, skórzane fotele, sztuka współczesna na ścianach i bar niczym spełnienie marzeń każdego konesera luksusu.

Foto:BlaskOnline

Bar pełen pokus

W barze, jak przystało na miejsce odpoczynku premiera, znajdziemy najlepsze cygara, koniaki i whisky z Japonii, Szkocji i Kentucky. Luksus, który Tusk bardzo sobie ceni. I może sobie na niego pozwolić.

Premier może tu wybierać spośród alkoholi z całego świata, delektować się najlepszymi cygarami i rozsiadać w fotelu, wśród innych bogatych elit.

Hit! Pijarowcy Tuska znów wpadli w pułapkę własnej propagandy
Pijarowcy Tuska znów dostarczają nam solidną dawkę humoru – chcieli uderzyć w Nawrockiego, a sami wpadli w pułapkę własnej propagandy. Internauci nie zostawili suchej nitki na hejterskim klipie ze stockową babcią i limuzyną, która… miała być dla Trzaskowskiego!

Premier przez Wi-Fi

Jak wskazują jego partyjni koledzy, Tusk najcięższe sprawy państwowe woli omawiać z dystansu. Najlepiej przez Wi-Fi. Widocznie, wg Tuska, „premierować” wielomilionowym krajem można on-linowo lub z ukrycia.

W pałacowej restauracji ceny nie pozostawiają złudzeń. To nie jest miejsce dla przeciętnego obywatela. Oto kilka przykładów: carpaccio z labraksa z brzoskwinią i kolendrą - 24 euro, grillowany antrykot Angus z grzybami balsamicznymi - 40 euro, burger z cukinii z serem i awokado - 25 euro, a domowe frytki, bagatela, można zjeść za „tylko” 11 euro, czyli jakieś 50 złotych.

Bo przecież premier byle czego do ust wkładać nie będzie. Camargue red rice z aioli? Proszę bardzo. Melon Cavallion za 25 euro? Naturalnie. Nawet sałatka z miętą z ogrodu kosztuje więcej niż przeciętny obiad w Warszawie.

Sikorski z żoną w ekskluzywnym hotelu w Juracie. To ulubione miejsce członków KC PZPR. Mamy ZDJĘCIA!
Nie tylko premier Donald Tusk (68 l.) pojechał na urlop. BlaskOnline przyłapał ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego (62 l.) i jego żonę Anne Applebaum (61 l.) w ekskluzywnym hotelu w Juracie. Na otwarciu hotelu Bryza bawił sam Edward Gierek, a kurort był jednym z ulubionych miejsc wypoczynku KC PZPR.

Basen, leżak i prowansalskie słońce

Gdy w kraju wrze, premier może pływać do woli w hotelowym basenie, relaksować się na leżaku i podziwiać widoki, które bardziej przypominają folder reklamowy niż rzeczywistość polityczną. A wszystko to w otoczeniu zieleni, śpiewu ptaków i absolutnego braku odpowiedzialności.

Donald Tusk, jak na rasowego króla salonów przystało, którego, jak mówił o sobie „nikt w Europie nie ogra”, udowadnia, że można być premierem i jednocześnie mistrzem unikania. Gdy w Polsce dzieją się rzeczy ważne, on wybiera luksus, ciszę i dystans. Bo przecież nie po to był „królem Europy”, żeby teraz zajmować się dronami, kryzysami i… obywatelami.

„Zawsze, gdy coś się dzieje ważnego, Tusk znika. Dematerializuje się. Nie ma go. Tak jest i teraz. Stało się to już taką regułą, że szokiem byłoby, gdyby nieoczekiwanie wychynął i miał coś do powiedzenia”

— napisała pani Anna w mediach społecznościowych. Ten krążący niegdyś w sieci komentarz, odnosił się do sytuacji, gdy Donald Tusk milczał w obliczu kryzysu na polsko-białoruskiej granicy. Nawet politycy jego własnej partii próbowali tłumaczyć jego nieobecność, co tylko podsycało spekulacje o jego skłonności do „znikania” w kluczowych momentach.