Pogrzeb bez patosu
Zgodnie z wolą artystki, ceremonia miała charakter świecki, choć poprzedziła ją msza żałobna w kościele Św. Karola Boromeusza. O godz. 11:00 rozpoczęła się pożegnalna uroczystość pogrzebowa, gdzie rodzina, tłumy przyjaciół, fanów i artystów oddały hołd kobiecie, która przez dekady była twarzą polskiego kabaretu. Na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej pojawili się m.in.: Dariusz Kamys z kabaretu Hrabi, Adrianna Borek, Emilia Krakowska, Szymon Majewski, Robert Motyka i Igor Brejdygant.
"Asi zależało, żeby jej pogrzeb nie był bardzo pompatyczny. wszystkim nami miotają trudne uczucia, ale przychodzimy tu pełni nadziei, że Aśka nie skończyła życia, tylko je zaczęła"
- przemówił podczas uroczystości o. Lech Dorobczyński, inaugurując mszę.
Po godz. 12:30 rozpoczęła się świecka ceremonia, podczas której m.in. wyświetlano archiwalne nagrania artystki. Zamiast wieńców i kwiatów, zgodnie z życzeniem Joanny, uczestnicy przekazywali datki na fundację wspierającą osoby z niepełnosprawnościami.

Poruszające słowa przyjaciół
Edyta Bartosiewicz, która wygłosiła mowę pożegnalną, wspominała: "Byłam na dnie, a ona podała mi rękę" - słowa, które wybrzmiały wśród ciszy, łez i wspomnień. Piosenkarka wykonała również utwór "Ostatni". Szymon Majewski, wieloletni współpracownik, mówił o ich wspólnych chwilach: "Dziękuję Ci za tę przyjaźń, za Twój śmiech, za to, że mogłem być w twoim kręgu, ogrzać się przy twoim talencie".

Spoczynek wśród mistrzów
Joanna Kołaczkowska została pochowana w Alei Zasłużonych, tuż obok Stanisława Tyma - mistrza satyry, z którym dzieliła nie tylko scenę, ale i filozofię humoru: inteligentnego, absurdalnego i czułego. Artystka odeszła 17 lipca, w rocznicę urodzin Tyma.
Kołaczkowska była nie tylko artystką kabaretową, ale też aktorką teatralną, autorką tekstów, współtwórczynią wytwórni A'YoY. Jej skecze, role i monologi zostaną z nami - w nagraniach, cytatach, wspomnieniach. Ale przede wszystkim w tym, jak nauczyła nas śmiać się mądrze.
Dziś Warszawa pożegnała Joannę Kołaczkowską. Ale jej śmiech - ten ciepły, absurdalny, ludzki - zostaje. W nas. Na zawsze.