Cezary Pazura dziś jest szczęśliwym i spełnionym mężem, ojcem i artystą. Można wątpić, że w jego życiu czegokolwiek brakuje. Wspólnie z ukochaną, młodszą o 26 lat żoną Edytą, z którą łączy go historia poznania niczym ze scenariusza filmowego oraz trójka pociech: Amelia, Antoni i Ritą.
W swoim CV aktor ma ponad 100 ról filmowych i serialowych. Do tego dochodzą role w teatrze, a także muzyka.

Nie zawsze jednak było tak kolorowo. Zanim Pazura poznał Edytę (przez media przez lata prześmiewczo określaną „Edytą PKP”), przez 12 lat był mężem Weroniki Marczuk (53 l.). Pazura z początku rozpływał się nad prawniczką.
Codziennie się nią zachwycam. Uwielbiam sposób, w jaki gestykuluje, jak mówi, ona ma wszystko takie kobiece i urocze. (...) Lubię patrzeć, jak Weronika rozmawia z ludźmi, pracuje, wydaje polecenia. Ma urok i czar, który rozsiewa. To jest fantastyczne!
- mówił w magazynie „Pani”.
Przyznawał, że ciężko mu się było dogadać z dorastającą córką Anastazją z poprzedniego związku. To właśnie Weronika była jego „aniołem stróżem”, jak mówił i to ona aktywnie uczestniczyła w wychowaniu dziewczynki. W wywiadach podkreślał, że „jego żona nie ma wad” i że to ona zapoznała go z „szeroko pojętą duchowością”.
"Przysiągłem sobie, że moja żona nigdy nie będzie przeze mnie płakać. Nie po to jest małżeństwo”
- podsumował wówczas aktor.

Nic więc dziwnego, że gdy Pazura i Marczuk rozstali się, Polacy przecierali oczy ze zdumienia. Marczuk mówiła w wywiadzie z Moniką Richardson, że to ona zainicjowała rozstanie, nie podając jego powodu.
- Jeśli postanowiłam się rozstać, wiem dlaczego, druga strona też wie dlaczego, nie było to z mojej winy, ale było to zasadne, żeby uratować moje życie, moje potrzeby. Tak trzeba było zrobić, inaczej nie potrafiliśmy - mówiła.

Pierwsza żona Pazury zrobiła mu piekło na ziemi
Cezary Pazura jednak przed Weroniką Marczuk przeżył coś znacznie bardziej bolesnego. Zacznijmy od początku: jest rok 1986 (to właśnie wtedy Pazura rozpoczął karierę aktorską), 24-letni wówczas Cezary na warsztatach aktorskich w Łazach poznaje zaledwie 16-letnią wtedy Żanetę. Trzy lata później żeni się z nią. Kilka miesięcy później na świat przychodzi ich córka Anastazja.

Idylla kończy się, gdy, pozornie, zaczyna im się lepiej układać finansowo. Młody aktor zostaje dostrzeżony przez środowisko. Gra w nawet dziesięciu filmach rocznie, ludzie zaczynają rozpoznawać go na ulicy. Żaneta zachłysnęła się popularnością męża, jednak nie towarzyszy mu na warszawskich salonach. Siedzi z dzieckiem w domu. Zaczyna imprezować w modnych klubach. Zaczęło się od drinka i rozmów z nieznajomymi. Skończyło na mocniejszych używkach w męskim gronie. Mieszkańcy Łodzi mieli przecierać oczy ze zdumienia. Córką zajmuje się jej mama.
Pazura szybko zorientował się, że żona jest uzależniona. Zapisał ją na terapię, jednak ona nie chciała na nią uczęszczać. W związku dochodziło do awantur, a nawet przemocy.

I tak w kółko… Nerwy, bójki, nieprzespane noce, lęk i strach
- wspominał aktor w swojej autobiografii.
Czara goryczy się przelała, gdy pijana w sztok Żaneta przyjechała na plan filmowy i spoliczkowała Pazurę przy całej ekipie. W 1994 roku spakowała swoje rzeczy i zostawiła Pazurę samego z córką, ucinając kontakt.

Artysta szukał jej i nie tylko z powodu miłości. Musiał rozwiązać dwie kwestie - rozwodu i… pożyczek, które jego żona miała zaciągnąć na alkohol od nieznajomych ludzi. Ci zaczęli zgłaszać się do niego po spłaty. Znalazł ją w jednym z ośrodków odwykowych. Zgodziła się na rozwód i pozbyła nazwiska męża. Według „Rewii”, w 2010 roku żyła sobie spokojnie w Łodzi, wychowując kolejną córkę. Z nałogiem też podobno udało jej się wygrać. Pazura miał pomagać byłej żonie przez kilka pierwszych lat. Anastazja nigdy nie chciała mieć z nią kontaktu.
Przykład Pazury pokazuje jednak, że każdy dramat kiedyś się kończy i do każdego, prędzej czy też później, wychodzi słońce.
