Ostatnie zdjęcia legendarnej aktorki. Zmarła Jadwiga Jankowska-Cieślak

W wieku 74. lat odeszła Jadwiga Jankowska-Cieślak, jedna z najwybitniejszych polskich aktorek, pierwsza Polka nagrodzona Złotą Palmą w Cannes. Jej życie to historia talentu, wytrwałości i niezapomnianych ról, wśród których szczególne miejsce zajmuje kreacja w serialu „Jan Serce”. Kim była, co osiągnęła i dlaczego jej Kalina „Mgiełka” wciąż żyje w pamięci widzów? Choć odeszła, jej role pozostaną z nami na zawsze.

5 minut czytania

Grała niemal do końca. Kochała swoją pracę. Odeszła nagle, pozostawiając kilka zdjęć, które znajdziecie w naszej galerii poniżej oraz wiele wspaniałych wspomnień.

Kim była Jadwiga Jankowska-Cieślak?

Urodzona 15 lutego 1951 roku w Gdańsku, Jadwiga Jankowska-Cieślak wychowała się w rodzinie o wojskowych tradycjach. Jej ojciec, generał Kazimierz Jankowski, narzucał dyscyplinę, co nie było łatwe dla młodej, wrażliwej dziewczyny.

„Teatr był dla mnie ucieczką”

– wspominała w rozmowie z „Plejadą”, opowiadając o trudnym dzieciństwie i ucieczce z domu w wieku 17 lat. W Warszawie, dokąd przeniosła się z rodziną, uczęszczała na zajęcia koła dramatycznego, co otworzyło jej drzwi do PWST, którą ukończyła w 1972 roku.

Młodziutka aktorka

Jej życie prywatne naznaczone było miłością do Piotra Cieślaka, aktora i reżysera, którego poślubiła w 1971 roku.

„Od razu wiedziałem, że będzie moją żoną”

– mówił Piotr, wspominając ich spotkanie na egzaminach do szkoły teatralnej. Ich małżeństwo trwało 44 lata, aż do śmierci Piotra w 2015 roku.

„To największa krzywda, jaka mnie spotkała”

– wyznała Jadwiga w „Wysokich Obcasach”, przyznając, że nigdy nie pogodziła się z jego odejściem.

Jadwiga na planie filmu

Kultowa rola w serialu „Jan Serce”

Wśród wielu ról Jadwigi Jankowskiej-Cieślak szczególne miejsce zajmuje serial „Jan Serce” (1981) w reżyserii Radosława Piwowarskiego. W tej ciepłej, warszawskiej opowieści o hydrauliku szukającym miłości zagrała Kalinę „Mgiełkę”, pielęgniarkę, która skrada serce tytułowego bohatera (Kazimierz Kaczor). Jej postać – delikatna, ale z charakterem – stała się jedną z najbardziej lubianych w serialu.

„Kalina była jak powiew świeżości, trochę nie z tego świata”

– pisał o niej krytyk filmowy na portalu Filmweb.

Serial zachwycił widzów

Kazimierz Kaczor, odtwórca Jana Serce, wspominał współpracę z Jadwigą z ogromnym szacunkiem:

„Jadzia miała w sobie coś, co sprawiało, że kamera ją kochała. Na planie była profesjonalistką, ale też wnosiła mnóstwo ciepła”.

W jednej ze scen, gdy Jan i Kalina spotykają się w szpitalu, ich chemia była tak naturalna, że widzowie pisali listy do TVP, błagając o szczęśliwe zakończenie dla pary.

„Dostawaliśmy worki listów, ludzie pytali: czy Janek będzie z Mgiełką?”

– śmiał się Kaczor w archiwalnym wywiadzie dla „Tele Tygodnia” (1982).

Kadr z filmu

Ciekawostką jest, że rola Kaliny nie była dla Jadwigi oczywistym wyborem.

„Piwowarski przekonał mnie, że to nie jest banalna postać. Miał rację”

– mówiła w rozmowie z „Dziennikiem”. Jej gra była tak przekonująca, że widzowie do dziś wspominają „Mgiełkę” jako symbol empatii i nadziei. Serial, emitowany w TVP, zdobył status kultowego, a Jankowska-Cieślak otrzymała za niego nagrodę Komitetu do spraw Radia i Telewizji.

Pierwsza Polka ze Złotą Palmą

Jadwiga Jankowska-Cieślak to aktorka, której dorobek obejmuje ponad pięć dekad pracy w teatrze, filmie i telewizji. Jej największym międzynarodowym sukcesem była Złota Palma dla najlepszej aktorki na Festiwalu w Cannes w 1982 roku za rolę Evy w węgierskim filmie „Inne spojrzenie” (reż. Károly Makk).

„To był szok. Nie wierzyłam, że Polka może wygrać w Cannes”

– wspominała w „Rzeczpospolitej” (2015). Film, poruszający tematykę LGBT, był odważnym krokiem w jej karierze i przyniósł jej światowe uznanie.

Jadwiga odbiera Złotą Palmę

W Polsce triumfowała wielokrotnie:

  • Nagroda im. Zbyszka Cybulskiego za debiut w „Trzeba zabić tę miłość” (1972, reż. Janusz Morgenstern), gdzie jako Magda pokazała siłę młodego pokolenia.
  • Złote Lwy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych za role w „Sam na sam” (1977) i „Wezwanie” (1997).
  • Polska Nagroda Filmowa Orzeł za główną rolę w „Rysie” (2008, reż. Michał Rosa), gdzie stworzyła przejmującą kreację Joanny Kocjan.
  • Wielki Splendor (2023) od Teatru Polskiego Radia za wybitne kreacje radiowe.
  • W 2024 roku odsłoniła swoją gwiazdę w Alei Gwiazd w Międzyzdrojach, co było ukoronowaniem jej kariery.
W późniejszych latach nadal grała

Na scenie była związana m.in. z Teatrem Dramatycznym i Ateneum w Warszawie, grając np. w „Kto nas odwiedzi” czy „Przebłyski”.

„Teatr to moje życie. Tam czuję się wolna”

– mówiła w Onecie.

Śmierć Jadwigi Jankowskiej-Cieślak

Po śmierci aktorki hołd oddali jej koledzy z branży. Daniel Olbrychski, który grał z nią w „Przebłyskach”, napisał na Instagramie:

„Jadzia była nie tylko wielką aktorką, ale i cudownym człowiekiem. Jej odejście to pustka, której nie wypełni nikt”.

Agata Duda-Gracz, reżyserka „Przebłysków”, dodała:

„Praca z Jadwigą to lekcja pokory i pasji”.
Aktorka w teatrze

Ministerstwo Kultury napisało na X:

„Z głębokim smutkiem żegnamy Jadwigę Jankowską-Cieślak, pierwszą Polkę z Złotą Palmą, ikonę polskiej kultury”.

Jadwiga Jankowska-Cieślak nigdy nie goniła za sławą. Kochała psy – w swoim domu pod Warszawą miała trzy, które nazywała „najwierniejszymi przyjaciółmi”. W 2024 roku planowała nowe projekty teatralne i marzyła o roli, która „jeszcze raz pozwoli jej zaskoczyć samą siebie”.

Jedno z ostatnich zdjęć Jadwigi

Informację o jej śmierci podała agencja aktorska Malawski 15 kwietnia 2025 r., nie ujawniając przyczyny. Jej mąż i dwaj bracia zmarli wcześniej na choroby nowotworowe.

Ostatnie wspomnienie Jankowskiej-Cieślak

Na profilu znanego krytyka filmowego znalazło się takie oto wspomnienie zmarłej aktorki:

Jedno z ostatnich zdjęć pani Jadwigi / FB
W węgierskim filmie Jankowska-Cieslak zagrała lesbijkę razem z Szapołwską. – To, że niektórzy widzą najpierw moje ciało, wcale nie jest dla mnie ujmą, choć chciałabym, żeby filmy, w których gram, zachowywaly pewną równowagę. Jakie ciało, tak dusza! Nie znałam węgierskiego, ale nie stanowiło to szczególnej bariery i nie przeszkadzało mi w pracy na Węgrzech. Jeżeli musiałam się porozumieć to za pomocą tłumacza. A nie znając języka zupełnie wyłączyłam się ze spraw codziennych, które często psują atmosferę na planie- wyznała Grażyna Szapołowska na łamach „Filmu” w latach 80-tych - napisał Łukasz Maciejewski.