Z jego książkami dorastały całe pokolenia. Sposób na Alcybiadesa, Niewiarygodne przygody Marka Piegusa czy Siódme wtajemniczenie to tytuły, które łączą ludzi bez względu na wiek. Edmund Niziurski – pisarz, który zamiast skandali wybierał słowa, a zamiast polityki humor i mądrość – pozostaje jednym z najbardziej wpływowych twórców XX wieku. Choć minęło już dwanaście lat od jego śmierci, jego książki wciąż uczą, bawią i przypominają, że dobro i przyjaźń nie starzeją się nigdy.

Chłopak z Kielc, który nauczył Polaków myśleć
„Każdy chłopak znał Niziurskiego” – mówił filozof Dariusz Gawin. I rzeczywiście, jego książki były obowiązkową lekturą nie tylko w szkołach, ale i w życiu. W czasach PRL-u Niziurski stworzył świat, w którym uczniowie potrafili przechytrzyć dorosłych, a inteligencja i spryt były najlepszym sposobem na przetrwanie w absurdalnej rzeczywistości.
Urodził się w 1925 roku w Kielcach. Wojnę spędził częściowo na Węgrzech, gdzie uczył francuskiego żołnierzy idących do armii Sikorskiego. Po wojnie studiował prawo, socjologię i dziennikarstwo, ale jego prawdziwą pasją było pisanie. Zadebiutował w konspiracyjnym Biuletynie Informacyjnym, a w 1954 roku opublikował Księgę urwisów, uznaną przez krytyków za jedyną powieść młodzieżową, która przetrwała epokę socrealizmu.
Złoty okres jego twórczości przypadł na lata 60. i 70. Wtedy powstały Sposób na Alcybiadesa, Awantura w Niekłaju czy Naprzód, wspaniali!. W jego historiach nie było moralizatorstwa, ale był błysk, absurd i inteligentny humor. „Dawałem moim bohaterom naddatek intelektualny – chciałem, żeby czytelnicy do nich aspirowali” – mówił. I to się udało: jego książki wychowały całe pokolenia ludzi myślących, ironicznych i odpornych na głupotę.

Życie bez skandali, ale pełne treści
Niziurski nie był pisarzem z pierwszych stron gazet. Nie chodził po kawiarniach, nie toczył literackich wojen. Prowadził spokojne, rodzinne życie. „Nie da się z jego biografii wycisnąć barwnej historii” – pisał Krzysztof Varga. A jednak to właśnie ten spokojny człowiek ukształtował świadomość tysięcy Polaków.
Wnuczka pisarza, dziennikarka Sonia Sobczyk-Grygiel, wspominała go jako ciepłego i troskliwego dziadka. „Zarażał mnie miłością do gór i opowiadał wymyślone przez siebie bajki. Słuchałam ich z zapartym tchem” – mówiła.
Choć wielu zarzucało mu ucieczkę w „apolityczną młodzieżową niszę”, jego ironia była ostrzejsza niż niejeden manifest. W Osobliwych przypadkach Cymeona Maksymalnego z 1975 roku kpił z gospodarki planowej i urzędowego absurdu – subtelnie, ale celnie. Jego bohaterowie, od Piegusa po Ciamciarę, to buntownicy w krótkich spodenkach: inteligentni, niepokorni, wierni swoim zasadom.
„To dzięki Niziurskiemu zaczęliśmy myśleć” – mówił dramaturg Wojciech Tomczyk. – „Nie pisał dla snobów, tylko dla nas. Zbudował w nas wiarę w sens dobra i przyjaźni”.

Niziurski – pisarz, do którego się wraca
„Do literatury należy książka, do której się wraca” – mówił Jerzy Pilch. – „Do Niziurskiego wracałem wielokrotnie”. I rzeczywiście, jego powieści przetrwały próbę czasu. Czytają je dziś wnuki tych, którzy kiedyś śledzili przygody Marka Piegusa czy Wieńczysława Nieszczególnego. To wspólnota ponad pokoleniami, o której Krzysztof Varga pisał: „To wspólnota Polaków ponad podziałami”.
Edmund Niziurski zmarł 9 października 2013 roku w Warszawie. Spoczywa na Starych Powązkach. Na jego pogrzebie Wojciech Tomczyk powiedział: „Był i jest jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Polsce. Ale nigdy nie znajdzie się w żadnych rankingach. To wpływ cichy, głęboki i trwały”.
Rok 2025 został ogłoszony w Kielcach Rokiem Edmunda Niziurskiego – w setną rocznicę jego urodzin. To symboliczne przypomnienie, że ten spokojny, mądry pisarz wciąż żyje w pamięci i języku tych, którzy dzięki niemu nauczyli się śmiać, myśleć i nie brać świata zbyt serio.

Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze