Violetta Villas znana jest między innymi z takich przebojów jak: „Dla Ciebie miły”, „Oczy czarne”, „Do ciebie mamo”, „Nie ma miłości bez zazdrości”. To z nich kojarzy ją publiczność. Niewiele osób wie, jaka była prywatnie. Mimo że sprawiała wrażenie osoby dumnej i niedostępnej, była dostępna wręcz dla każdego. Ci, którzy mieli okazję poznać ją bliżej lub z nią pracować, nie powiedzą o artystce złego słowa. Mało tego, wypowiadają się o niej w samych superlatywach.

Tak Villas zachowywała się w Chicago
Redakcja portalu Blask Online poznała niezwykłą historię sprzed lat. W czasach, kiedy Violetta Villas mieszkała ze swoim narzeczonym, a później mężem - Tedem Kowalczykiem w USA, jej bliską koleżanką była Barbara Szymańska, także polska wokalistka, mieszkająca w Chicago. Artystka, którą ponad rok temu mogliśmy oglądać w „The Voice Senior” na TVP2, wspomina końcówkę lat 80. XX wieku. Wówczas bardzo często przebywała w otoczeniu Villas, która jak się okazuje, potrafiła wszystkie pieniądze rozdać żebrakom na ulicy i jeszcze pożyczyć od koleżanki, by nikogo nie pominąć.

- Miała ogromne serce nie tylko dla zwierząt, ale przede wszystkim dla ludzi. Wzruszała ją każda niedola człowieka. Nie potrafiła przejść obojętnie wobec nikogo, kto prosił. Była niezwykle wrażliwa – wspomina w rozmowie z Blask Online pani Basia.
- Violetta będąc w Chicago nie miała za dużo pieniędzy. Wówczas była narzeczoną pana Kowalczyka, który nie był dla niej zbyt hojny. W Chicago na ulicach zawsze było i jest po dziś dzień wielu żebraków. Kiedy szłyśmy razem ulicą nie pominęła żadnego człowieka, który prosił o jałmużnę, a jak pominęła, to się do niego wróciła. Kiedy wydała już swoje, to prosiła mnie o drobne, żeby mogła podarować tym biednym ludziom. Zawsze mówiła: „Nie można przejść obojętnie obok człowieka, który prosi, trzeba mu dać cokolwiek, bo jak wszyscy dadzą cokolwiek, to nazbiera na swoje potrzeby”. I tak oddawałyśmy niemal wszystko, co miałyśmy przy sobie – opowiada Szymańska.
Villas darzyła ją zaufaniem, a poznały się jeszcze w Polsce.
