Na scenach uwielbiała błyszczeć, a jej głos poruszał wiele serc. Prywatnie jednak Violetta Villas, a właściwie Czesława Cieślak, była skromną i pełną ciepła kobietą. Jej postać elektryzowała miliony fanów w Polsce i zagranicą. Ona jednak najlepiej czuła się wśród ludzi, którym ufała.

Kiedy, przed laty, mieszkała w podwarszawskiej Magdalence zaprzyjaźniła się z Małgorzatą i Marianem Nowotnikami, którzy zawsze byli ludźmi o wielkich sercach, angażując się nieustannie w pomoc innym. Dziś prowadzą Fundację „Kochaj Życie”, działając na wielką skalę i wysyłając dzieci na operacje zagranicę. Przed laty wspierali też inicjatywy lokalne.

Pewnego razu poprosili o wsparcie Violettę Villas, z którą się przyjaźnili, a ta nie odmówiła. Jak udało nam się dowiedzieć, diwa swego czasu chętnie spędzała czas z państwem Nowotnik. Była też częstym gościem w ich raszyńskim domu, gdzie czuła się lubiana i bezpieczna.

Filantropi po latach z sentymentem wspominają swoją przyjaźń z artystką. Szczególnie utkwił im w pamięci bal sylwestrowy z 1991 roku. Wówczas piosenkarka powitała rok na skromnej scenie i nie wzięła za to wynagrodzenia!
– Był 1991. Koniec roku, kiedy nasz syn jeszcze chodził do szkoły w Raszynie. Organizowaliśmy wówczas bal charytatywny, z którego dochód miał być przeznaczony na pracownię komputerową. Pomyśleliśmy, że zaprosimy Violettę, która niemal od razu się zgodziła na występ. Kiedy inne lokale w pobliżu dowiedziały się, że na Sylwestra w szkole wystąpi Violetta, ich właściciele odwołali zaplanowane przyjęcia. Dodam, że występ Violetty miał wielką tajemnicą, o której wiedzieli tylko wójt i ksiądz, ale wieść rozniosła się dalej. Sala balowa pękała w szwach, musieliśmy dołożyć dodatkowe miejsca, stoły ustawiono jeszcze w kolejnych dwóch klasach – wspomina w rozmowie z nami Małgorzata Nowotnik, prezes Fundacji „Kochaj Życie”.

- Violetta wystąpiła, zebrała owacje na stojąco, wspominamy ten bal po dziś dzień z wielkim sentymentem. Dała swoje serce potrzebującym – dodaje przyjaciółka gwiazdy.
Jak się okazuje, z imprezy zachowały się zdjęcia, które BlaskOnline otrzymała dzięki uprzejmości państwa Nowotników.
TU JEST GALERIA
